Jak już informowaliśmy, wójt Dariusz Zwoliński wytoczył naszemu portalowi kilka spraw sądowych, w których żądał sprostowania nieprawdziwych lub nieścisłych informacji. I nie chodziło o całe artykuły, ale niektóre zdania.
Dzisiaj w sądzie okręgowym w Warszawie miały zapaść dwa wyroki, w tym dla odmiany jeden z powództwa Przedsiębiorstwa Komunalnego w Nadarzynie. Zapadł tylko ten, założony właśnie przez prezesa PKN-u. Natomiast w drugiej sprawie, sędzia odroczył odczytywanie wyroku do 6 września.
Pierwsza sprawa dotyczyła fragmentu artykułu Przedsiębiorstwo Komunalne, kłamstwa, mity, fakty w którym autor Krzysztof Brański napisał:
Dotyczy to między innymi podanej przez prezesa Malinowskiego informacji o zamiarze wydania 1 400 000,00 zł. (jeden milion czterysta tysięcy zł.) na „zewnętrzny nadzór inwestorski i bankowy”. Przypisany mi przez prezesa Malinowskiego zamiar oraz przypisana zamiarowi kwota są mało inteligentnym kłamstwem wymyślonym na potrzeby ogłupiania społeczności naszej gminy.
Niestety dla Przedsiębiorstwa, Sąd oddalił pozew w tej sprawie. Sędzia w swoim uzasadnieniu stwierdził iż słyszał już o tym, że niektóre sądy stosują się do wykładni, jaka pojawiła się w przestrzeni publicznej mówiącej o tym, że sąd nie ma ustalać prawdy, a instytucja sprostowania polega na tym, że każda ze stron może wypowiedzieć się jak widzi daną sprawę, nawet gdyby ona była nieprawdziwa, ale on tego nie popiera.
Sąd swój wyrok powinien opierać na prawie, jakim w tym wypadku jest Ustawa Prawo prasowe, które jasno określa w art. 31a, że sprostowaniu powinny ulegać tylko informacje nieścisłe i nieprawdziwe, a tych Przedsiębiorstwo Komunalne nie potrafiło dowieść, a więc nie ma powodów aby je prostować.
W drugiej sprawie o której szerzej napiszemy po wyroku, pojawił się błąd formalny. Zabrakło w aktach ostatniej strony odpowiedzi na pozew, którą było pełnomocnictwo dla reprezentującego nas mecenasa. Potwierdziliśmy więc je już słownie, a o tym powinna wiedzieć strona przeciwna. Niestety, ani wójt, ani jego pełnomocnik, dzisiaj na sali sądowej się nie pojawił, więc sędzia był zmuszony sprawę odroczyć.
Oczywiście wyrok nie jest jeszcze prawomocny.