Zaledwie wczoraj opisywaliśmy zdarzenie, w którym pęknięta opona w ciężarowym zestawie spowodowała kilkugodzinny zator trasy S8, a dzisiaj kolejnemu kierowcy przydarzył się ten sam pech i również w Wolicy.
I w sumie nic by w tym dziwnego nie było, tym razem była to tylna opona naczepy i nie spowodowało to żadnej "katastrofy" gdyby nie fakt, że kierowca w ogóle się nie zatrzymał i prawie przez 3 kilometry gubił resztki ogumienia.
Czy tak to się robi, aby dostać się jak najszybciej do serwisu? Może znajdzie się jakiś zawodowy kierowca, który wyjaśni zasady postępowania w takich sytuacjach?