Na naszym portalu już wielokrotnie ukazywały się partactwa i buble inwestycji gminnych. Niektórzy wręcz zarzucają nam, że nie widzimy pozytywów i zmieniającej się Gminy Nadarzyn. Tylko czy chodzi o to, żeby zamykać oczy na takie niedoróbki i cieszyć się, że w ogóle jest coś robione?
Wielokrotnie słyszeliśmy, że Gmina Nadarzyn to taka mała ojczyzna, z której powinniśmy być dumni i wychwalać wszystko pod niebiosa. Ale jeżeli ludzie którzy są powołani do tego, aby już we wstępnej fazie dbać o dobro Gminy i inwestycji tego nie robią, to czy my jak mieszkańcy mamy mówić, że wszystko jest ok.
Chyba wszystkim powinno zależeć, aby inwestycje gminne były wykonywane jak najlepiej, że smakiem i żeby jak najdłużej nam służyły. Przymykanie oczu, na takie nawet najmniejsze niedociągnięcia, powinno być niedopuszczalne. A tymczasem odbiera się coś, co za chwile trzeba będzie poprawiać.
Jeden z mieszkańców Kajetan o swój wjazd na posesję walczy od listopada zeszłego roku i zamiast być lepiej, tak żeby po każdej poprawce nie musiał interweniować, to jest gorzej.
Jak widać osobom które odbierały nową ścieżkę rowerową nie przeszkadza to, że przy jednej z posesji cały wjazd jest pofalowany, część kostek ma fazę (rant ma skos - jest ścięty), a ich różny odcienie, to tylko taki mały drobiazg. Nie ma też problemu w tym, że kąt przycięcia niektórych kostek daleko odbiega od normy, a także to, że między niektórymi kostkami porobiły się fugi i chwieją się po naciśnięciu nogą.
Szczegółem pewnie jest też to, że wykonawca przy ulicy Brzozowej wykorzystał krawężnik z wcześniejszego chodnika i zamiast go wyprostować, wyrównać, wymienić fragmenty uszkodzone, ścieżkę rowerową dopasowywał do jego krzywizn.
Najgorsze jest to, jak nam powiedział ów mieszkaniec, że na prośbę o interwencję, reakcja urzędników jest mało optymistyczna, bo jak inaczej można powiedzieć, gdy słyszy się:
"No to zadzwonimy do wykonawcy, żeby sobie ten wjazd jeszcze raz obejrzał"