Po naszym artykule "Wpadka radnego Tomasza Siwy?" zamieszczonego kilka dni temu, urzędnicy Starostwa Powiatowego postanowili wyjaśnić sprawę do końca, tak aby nie było domówień. Ale im dalej w las tym więcej drzew.
Takie pismo które wskazywał radny Tomasz Siwa w końcu się odnalazło, ale nie miało ono nic wspólnego z tym, o czym mówił on na sesji Rady Gminy Nadarzyn, a jego treść miała charakter pomieszania z poplątaniem.
Pismo nie było złożone jako "ja radny", tak jak mówił Tomasz Siwa, a w imieniu Rady Sołeckiej Sołectwa Nadarzyn I (nagłówek) i Rady Rodziców Szkoły podstawowej w Nadarzynie (pieczątka). Złożone zostało 15.03.2016 roku i nie miało tytułu ani podstaw prawnych. W pierwszym akapicie było prośbą, natomiast w kolejnym występowało jako wniosek, by na końcu podkreślić, że jest to tylko prośba.
Dodatkowo adresatem były jednocześnie dwa organy samorządowe: Starosta Powiatu Pruszkowskiego oraz Przewodnicząca Rady Powiatu, także na początku nie wiadomo było komu to wysłać.
Jak się dowiedzieliśmy, Tomasz Siwa w porozumieniu z Radną Powiatową Agnieszką Kuźmińską, prosił w nim o: realizację świateł "na żądanie" takich jakie są na ulicy Rolnej w Kajetanach (w Kajetanach jest sygnalizacja świetlna dyscyplinująca kierowców), przy skrzyżowaniu ul. Pruszkowskiej z Wierzbową.
Pan Tomasz Siwa wnioskował, aby ta prośba jako priorytetowa była włączona do budżetu na rok 2016, a zatem już trwającego.
Ponieważ pismo nie było skargą, zapytaniem, ani nie miało charakteru w którym obligowałaby terminowość, starosta mógł na nie w ogóle nie odpowiadać, natomiast powinien podjąć działania określone we wniosku. I takie też zostały uczynione, chociaż nie ze względu na wniosek. W tym czasie trwała analiza bezpieczeństwa i warunków ruchu dla wszystkich dróg powiatu pruszkowskiego, stwierdzająca konieczność budowy takich sygnalizacji lub ogólnie zmian organizacji w ruchu.
Nie było też wiadomo, czy w trwającym budżecie na ten cel uda się takie środki wysupłać, więc gdy je rozdysponowano i okazało się, że takiej możliwości nie ma, pan Tomasz Siwa (po wcześniejszym spotkaniu ze starostą) został o tym poinformowany 10.06.2016 roku (wtedy kiedy nastąpiła o tym wiedza).
Skarżenie się więc na powiat i wzmacnianie ich słowami, że czeka się 90 i więcej dni (a tak naprawdę 86), na odpowiedź, kiedy nie wiadomo kto jest głównym jego adresatem, pismo okazuje się prośbą, a także nie ma adresu i sprecyzowania komu wysłać odpowiedź, Radzie Sołeckiej, Przewodniczącemu Rady Sołeckiej, czy Przewodniczącemu Rady Rodziców, kiedy w pieczątce jest tylko adres szkoły, jest chyba lekkim nadużyciem.