Urząd Gminy w Nadarzynie zaprezentował koncepcję zagospodarowania terenu wokół zbiornika wodnego tzw. "Pastewnika". Jest to już druga prezentacja. Pierwsza miała miejsce ponad rok temu. Co się przez ten czas zmieniło?
Według rysunku dołożono drzew i krzewów. Zniknęła natomiast altanka na wodzie, a rekreacyjna została przesunięta kilkanaście metrów dalej, tak jak miejsce na ognisko. Dołożono stół do tenisa stołowego, stół do szachów, zewnętrzną siłownię, edukacyjną ścieżkę oraz poidła i karmniki dla ptaków.
Można by krzyknąć SUPER! i napisać wiersz pełen peanów pochwalnych, gdyby nie fakt, że mamy wrażenie, że jesteśmy znów robieni w przysłowiowego konia.
Rok na poprawki niczym z filmu "Poszukiwany, poszukiwana"?
Brakuje utwardzonych dróg, rano mieszkańcy stoją w korkach, a tu ewidentnie marnuje się nasze pieniądze. Czy rozsądnym jest robić koncepcję, by po roku ją znowu poprawiać. Kto za to płaci? Oczywiście pytanie jest retoryczne i nie wymaga odpowiedzi.
Tak też pewnie tylko przypadkiem, inwestycja ta została rozciągnięta w czasie, że jej zakończenie planowane jest przed samymi wyborami samorządowymi w 2018 roku. No po prostu czysty przypadek.
Wójt ogłosił wszem i wobec, że startować w przyszłych wyborach już nie zamierza, ale jak widać system zarządzania gminą pozostaje bez zmian.