O pierwszych metrach ścieżki rowerowej pisaliśmy zaledwie dwa dni temu, sugerując że to kolejna inwestycja na sztukę, bez przemyślenia co może stać się z nią w przyszłości.
Nie spodziewaliśmy się jednak, że nasze argumenty tak szybko znajdą potwierdzenie. Wystarczył wtorkowy całonocny deszcz i już teraz widać jak to w może wyglądać.
Zasypany rów spowodował, że woda nie ma gdzie uciekać i jej poziom szybko rośnie. A to niestety nie wróży inwestycji nic dobrego, przynajmniej w przypadku tej wzdłuż ulicy Plantowej.
Podobno wójt obiecał wykopać 100 m rowu po lewej stronie drogi, ale jak można się domyślić, bez odprowadzenia opadów dalej będzie to zwykłym dołem, w którym przy intensywnych opadach woda będzie zalewać przyległe tereny.
Od jednego z mieszkańców dowiedzieliśmy się, że wójt zasugerował mu, że rów może przekopać do Pruszkowskiej, ale ów mieszkaniec musi załatwić zgodę na połączenie rowów ze starostą. Ten ostatni na takie rozwiązanie nie wyraża zgody ponieważ rowy przy Pruszkowskiej służą wyłącznie za odparowniki. Gdyby zgodził się na takie rozwiązanie, wpuszczona woda z innych terenów, zalałaby pewnie w którymś miejscu ulicę Pruszkowską, więc na taki układ nikt nie pójdzie.
Co więc robić?
Na to pytanie powinien chyba odpowiedzieć zapomniany w tym całym ambarasie kierownik Spółki Wodnej, do którego tak naprawdę należy utrzymywanie w należytym stanie rowów melioracyjnych, których tutaj już dawno nie ma, bo albo zostały zasypane, albo nie ma pomysłu jak je połączyć z rzekami.