Jak już 8 lat relacjonujemy różne spotkania gminne, to co jak co, ale na wójta Janusza Grzyba zawsze można było liczyć. Na zebraniach wiejskich jak nie on, to chociaż zastępca, ale zawsze się ktoś pojawił, a najczęściej obaj, przecież po takim zebraniu można było... albo to zostawmy.
Teraz diametralnie się to zmieniło. Od kiedy wójt nie ma kontroli nad niektórymi radnymi i sołtysami, to takie sołectwa są passe, inwestycje w nich umierają, a na zebraniach nie ma potrzeby, aby pojawiał się ktoś z gminy.
W zeszłej kadencji samorządu takim zaniedbanym dzieckiem była Wolica. Radny nie z komitetu wójta i większe inwestycje tą miejscowość omijały szerokim łukiem. Teraz ten manewr ćwiczony jest na mieszkańcach Kajetan i Starej Wsi. Tu dochodzi jeszcze foch. W przypadku Starej Wsi, spotkanie z jej mieszkańcami jest bezprzedmiotowe.