Po prawie 9 miesiącach od zdarzenia, w poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Pruszkowie rozpoczął się proces zastępczy wójta Gminy Nadarzyn Tomasza M. oskarżonego o to, że 3 sierpnia 2016 roku poruszał się pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu.
Już na wstępie sprawy, obrońca oskarżonego złożył wniosek o utajnienie procesu, a za powody podał nagonkę medialną na Tomasza M., ochronę danych osobowych oraz stan zdrowia, którego nie chcieliby ujawniać.
Sędzia po kilku przerwach zadecydował jednak, że proces będzie jawny, a niejawność ograniczył tylko do składania wyjaśnień przez oskarżonego.
Po wysłuchaniu tego co ma do powiedzenia Tomasza M. i jego obrońca, na salę znów mogła wrócić publiczność, która w dalszej części postępowania przysłuchiwała się już zeznaniom świadków. A tych na sprawę stawiło się dwóch, policjant oraz strażnik gminny, którzy w dniu zdarzenia zatrzymali nietrzeźwego zastępcę.
Zeznania obu były dość podobne. Potwierdzili oni, że na miejscu zdarzenia znajdował się świadek, który twierdził że przez prawie całą trasę od Walendowa jechał za pojazdem, którego kierujący zajeżdżał drogę innym autom i wszystko wskazywało, że może on znajdować się w stanie nietrzeźwym. Funkcjonariusz policji powiedział również, że kierowca który jechał za pojazdem, rozpoznaje kto kierował samochodem i był nim właśnie zatrzymany.
Obaj funkcjonariusze potwierdzili również, że po dojechaniu na miejsce, na siedzeniu dla kierowcy siedział oskarżony i była od niego wyczuwalna woń alkoholu, a samochód cały czas pracował.
Po każdym z zeznań świadków Sad odczytywał jeszcze ich zeznania złożone tuż po zdarzeniu. Praktycznie pokrywały się one w całości, choć były obszerniejsze. Można było się z nich jeszcze dowiedzieć, że po wyłączeniu auta i zabraniu kluczyków, funkcjonariusz policji próbował przeprowadzić badanie alkomatem, ale Tomasz M. na nie nie przystał. Został on wiec zabrany na komendę policji w Pruszkowie, a następnie do szpitala na Wrzesinie. Tu najpierw odmówił wyjścia z radiowozu, a następnie poddania się zabiegowi pobrania krwi. W obu przypadkach musiano zastosować środki przymusu bezpośredniego z założeniem kajdanek włącznie.
Po trzykrotnym pobraniu krwi w odstępach półgodzinnych, wg. zeznań rola świadków praktycznie została zakończona.
Na sprawie z niewiadomych powodów nie pojawił się główny świadek, który widział zdarzenie i powiadomił o nim policję. Za nieobecność został ukarany przez Sad grzywną w wysokości 1 tys zł.
Na procesie nie pojawił się także wójt Janusz Grzyb, który tu również miał być świadkiem. Jego usprawiedliwieniem miało być to, że musiał pojawić się na innym procesie, ale w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
No i tu na chwilę odbiegniemy od tematu głównego. Wójt wcale nie musiał pojawić się w Warszawie, ponieważ do sprawy wyznaczony został pełnomocnik, a dotyczyła on pozwu jaki Gmina Nadarzyn założyła naszemu portalowi za ujawnienie prezentacji, w której na jednym ze slajdów jest mowa o blokowaniu naszej strony internetowej oraz tworzeniu fałszywych kont. Autorami tej prezentacji byli zatrudnieni przez wójta dwaj PSL-owcy.
Wójt nie przyznaje się do zamówienia takiej usługi i oskarżył nas o naruszenie dóbr osobistych Gminy.
Niestety, z powodów choroby sędziego proces nie ruszył, o czym kancelaria sądu chyba wszystkich poinformowała. My taka informację dostaliśmy z samego rana, a można przypuszczać, że zainteresowane osoby taka informację dostały również, czego dowodem może być obecność na sprawie Tomasza M. pracowników referatu promocji i organizacyjnego, którzy mieli byś świadkami właśnie w naszej sprawie.
Sędzia postanowił jednak sprawdzić, czy rzeczywiście wójt pojawił się w Sądzie Okręgowym i od tego uzależnił zasadność usprawiedliwienia.
Ponieważ Sąd obu świadków chciałby jednak przesłuchać, a obrońca powołał jeszcze kolejnego, który miałby wyjaśnić kto kierował pojazdem, sprawa została odroczona do 1 czerwca do godziny 10.00