Likwidacja stanowiska pracy, ale tylko na dwa lata

Po dwóch latach okazało się, że druga osoba w Biurze Rady Gminy jest jednak niezbędna. Ot i standardy wójta Janusza Grzyba.

To chyba nie wymaga nawet komentarza, ale dla tych którzy nie pamiętają, lub są naszymi nowymi czytelnikami przypomnimy, jakież to "przypadki" były zrządzone losem tuż po wygranych przez wójta wyborach samorządowych w 2014 roku. 

Już w pierwszych miesiącach nowej kadencji samorządowej, niespodziewanie pracę zaczęły tracić osoby związane z opozycją lub opozycyjne nastawione do wójta. 

Na pierwszy ogień poszedł doktor Szymon Walewski, który osobiście zaangażował się w walkę dotyczącą Przedsiębiorstwa Usługowego Hetman, a następnie wystartował w wyborach samorządowych w konkurencyjnym dla wójta komitecie wyborczym. Do rady się nie dostał, ale to nie wystarczyło, stracił również pracę. I mimo że mieszkańcy w tym jego pacjenci zorganizowali protest i wszyscy dokładnie wiedzieli kto pociągnął za sznurek, nic to nie dało. Doktor z największą roczną ilością przyjęć pacjentów wśród lekarzy ośrodka zdrowia w Nadarzynie, został zwolniony.

Kolejną osobą która straciła pracę, była pracownica Biura Rady Gminy Nadarzyn. Na stanowisku tym pracowała 5 lat, ale gdy jej kuzyn z przeciwnego obozu wobec wójta został radnym, okazało się że jej etat jest zbędny i stanowisko pracy zostało zlikwidowane. Wójt aby nie być posądzony o pozorną likwidacja stanowiska pracy, przez dwa lata nikogo na nie nie zatrudniał, ale jak widać "okres ochronny" się skończył. Teraz bez przeszkód można stworzyć to samo stanowisko pracy bo... tu znając wójta na pewno coś wymyśli.

Pracę straciła też wieloletnia księgowa. Oficjalnie złożyła wypowiedzenie, ale faktem jest, że jako jedyna podczas wyborczej sprawy sądowej ze świadków które zaproponował wójt, mówiła prawdę, reszcie sąd nie dał wiary. Czy to wystarczyło, można się tylko domyślać.

Za swoją niesubordynację, karę w postaci wyrzucenia z jednostki ponieśli także strażacy OSP. Ich sprawy ciągną się do tej pory i nie widać końca. Oczywiście tu wójt nie ma sobie również nic do zarzucenia.

Karę ponieśli też właściciele sklepu w Młochowie. Najpierw wójt osobiście nadzorował ustawienie przed ich sklepem kontenerów na śmieci, zabierając im część parkingu i narażając na nieprzyjemny widok, a następnie za nasze pieniądze ustawił wielkie donice z roślinnością, aby złagodzić złość już samych mieszkańców, którym pojemniki w tym miejscu niezbyt przypadły do gustu.
Właściciele ci zostali ukarani również nie przedłużeniem koncesji na alkohol i gdy sąd nie podzielił tej decyzji w sprawę wmieszał się dyrektor szkoły podstawowej z Młochowa, który tę decyzję zaskarżył. To ten sam, który podczas opisywanej wyżej wyborczej sprawy sądowej, został uznany przez sąd za niewiarygodnego, mówiącego nieprawdę z korzyścią dla wójta. Już teraz wiadomo, że sąd w obecnej sprawie nie uznał go za stronę, ale kolejne miesiące poleciały.

Takich przypadków, przez 18 letni okres rządów wójta Janusza Grzyba można znaleźć wiele i oczywiście wójt nie ma z nimi nic wspólnego, bo to zawsze odpowiedzialni są za wszystko prezesi, dyrektorzy, czy inni pracownicy, wszyscy tylko nigdy ich przełożony.

Tego rodzaju przypadki dotykają również nasz portal. Do ciągłych wezwań, pism, sprostowań, w pewnym stopniu się już przyzwyczailiśmy, ale wójt w końcu ziścił jedną ze swoich gróźb i pozwał nas do sądu. Z tym że najciekawszy jest powód.
Zostaliśmy pozwani za artykuł o przechwyconej prezentacji, w której autorzy zatrudnieni przez wójta na jednym ze slajdów proponują blokowanie naszego portalu, spamowanie komentarzy pod naszymi artykułami oraz tworzenie fałszywych kont na Facebooku. Tu również wójt nikomu nic nie kazał, nikomu nic nie zlecał i nie wiadomo w ogóle skąd ta prezentacja się wzięła. Autorzy natomiast zapewniają, że slajdy miały charakter roboczy oraz prywatny.
Od tak sobie coś wymyślili dla własnych potrzeb.

No cóż, od takie incydenty, jak to ostatnio powiedział wójt w materiale TVP.

You Tubie: Likwidacja stanowiska pracy, ale tylko na dwa lata