31 sierpnia odbędzie się powakacyjna sesja Rady Gminy, na której pojawi się kilka niepokojących uchwał.
Pierwsze dwie dotyczą pożyczek z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Jedna na kwotę 117 tys zł z przeznaczeniem na sfinansowanie planowanego deficytu budżetu Gminy w 2016 roku oraz druga na ponad 5 mln zł, również na sfinansowanie planowanego deficytu budżetu gminy na 2016 rok w wysokości 500 000,00 złotych i 4 613 443,00 zł z przeznaczeniem na sfinansowanie wydatków inwestycyjnych w związku z realizacją zadania „Budowa kanalizacji sanitarnej w miejscowości Wolica”.
Pożyczki te niepokoją nie dlatego że są brane, ale dlatego, że w gminie brakuje pieniędzy. Inwestycje i kolejne dziury trzeba zatykać pożyczkami.
Oczywiście można mieć nadzieję, że nie spowodują one bankructwa gminy, ale o jakiś większych inwestycjach można na razie zapomnieć. Już teraz na gminnym BIP-ie niewiele się dzieje. Ostatni przetarg rozstrzygnięto 18 sierpnia i jak na razie innych ogłoszeń brak.
Tak źle to chyba jeszcze nie było. Dochody gminy rosną, a inwestycji nie ma. Są za to długi. Gmina na koniec 2015 roku obciążona była zobowiązaniami dłużnymi w kwocie 36 034 257,52 zł, natomiast teraz, mimo wielu milionowych spłaconych rat, kwota ta według planów na koniec 2016 roku, wzrośnie do 36 805 040,24 zł.
Do tego pewnie już przywykliśmy, ale idzie nowe. Urząd Gminy w Nadarzynie chce wypuścić obligacje na kwotę 19 060 000,00 zł. Czy taka kwota uratuje, czy pogrąży gminę, ciężko teraz ocenić, zdaniem ekspertów takie pozyskanie pieniędzy uważane jest za najlepszą formę zwrotnego pozyskiwania środków przez jednostki samorządu terytorialnego.
W naszej gminie jest jednak jeden mały problem, który nazywa się Janusz Grzyb, wójt z sześcioma zarzutami prokuratorskimi i postępowaniami toczącymi się w CBA, prokuraturze, czy UZP. Jego zarządzanie pieniędzmi najlepiej ocenił raport NIK. Kolejne tak duże pożyczone pieniądze w rekach wójta mogą naprawdę niepokoić, szczególnie z powodu tego, że nie są one zaliczane do długu gminy, a właśnie celem emisji obligacji jest spłata w 2016 roku wcześniej zaciągniętych zobowiązań w kwocie 8 408 071,00,00 zł, finansowanie planowanego deficytu budżetu wynikającego z realizacji zadań inwestycyjnych w kwocie 4 301 929,00 zł oraz spłata w 2017 roku wcześniej zaciągniętych zobowiązań w kwocie 6 350 000,00 zł.
Czyli pożyczka w trochę innej formie, spłaci pożyczki i kredyty bankowe, zrobi się przestrzeń i znowu będzie można pożyczać z banku. Błędne koło.
Ale nie tylko to jest niepokojące. Niepokoi już samo zatajenie nazwy obligacji. W uchwale nie ma nawet słowa o tym, że są to obligacje komunalne, a tylko takie może na rynek wypuścić jednostka samorządu terytorialnego.
Zgubny może okazać się też § 1 pkt 5 uchwały, który mówi, że obligacje nie są zabezpieczone. Tylko, że podmiotem uwiarygodniającym emisję jest sam emitent (jednostka samorządu terytorialnego), która odpowiada za zobowiązania wynikające z obligacji całym swoim majątkiem!!!.
A zatem gmina nie wykupująca obligacji może stracić to co ma najcenniejsze, budynki, mieszkania, a także np Przedsiębiorstwo Komunalne, albo jej część, oczyszczalnię, wodociągi, czy sieć kanalizacyjną.
Radni już dawno pozbyli się kontroli nad Przedsiębiorstwem Komunalnym, teraz do gry na stół wykładają w ciemno gminny majątek.
Rodzi się pytanie. Czy ktoś tu nie blefuje?
Projekt Uchwała Rady Gminy: PROJEKT UCHWAŁY