Gmina Nadarzyn to jedna z najbogatszych gmin w Polsce. Te zdanie wypowiadane jest do znudzenia i pewnie obiła się o uszy nie tylko Nadarzyniankom. Gorzej jest jednak, gdy sprawdzamy na co poszły te pieniądze i jak je przez lata zagospodarowano.
Kolos na glinianych nogach stoi.
Wielokrotnie usłyszeć można było, szczególnie przed wyborami samorządowymi, że Nadarzyn to już nie ten sam Nadarzyn co kiedyś. Wiele się zmieniło, a wszystko to zasługa wójta Janusza Grzyba, jak to już wcześniej napisaliśmy w jednym z artykułów, naszego zbawiciela.
Mamy orliki, szkoły, przedszkola, ośrodki zdrowia, nawet sklepy są, tylko niech nam ktoś pokaże gminę z takimi przychodami w których tych rzeczy nie ma.
Zaglądają jednak do wnętrz inwestycji jakie poczyniono za rządów wójta Janusza Grzyba, ciężko znaleźć taką, która nie byłaby przepłacona, lub jej jakość choćby w 90% była zadowalająca.
Jedną z pierwszych większych inwestycji po roku 1999, była budowa gimnazjum w Nadarzynie, jak się później okazało bubel budowlany, na który w kolejnych latach trzeba było wysupłać kolejne pieniądze, aby naprawić fuszerki.
Jedna z najdroższych inwestycji gminnych, budynek Urzędu Gminy, kolejny bubel. Popękane ściany, problemy z dachem. Inne inwestycje podobnie. Zacieki, odpadający tynk, zardzewiałe rurki i tak można wymieniać i wymieniać.
W 2014 roku przed samymi wyborami samorządowymi, mieszkańców Walendowa chciano zadowolić chodnikiem przy ulicy Brzozowej. No powstał bubel kolejny.
Jak to już w naszej gminie stało się normą, liczyła się sztuka, a nie jakość.
Mieszkanka Walendowa, już na etapie prac budowlanych alarmowała Urząd Gminy, że wykonawca nie robi prawidłowego odwodnienia i później mogą być kłopoty. Ale czy tym się ktoś przejął, przecież mieszkańcy Walendowa powinni być szczęśliwi i wdzięczni wójtowi, że mają chodnik.
Co Was drodzy mieszkańcy obchodzi, że on nie ma odwodnienia?