Mamy za sobą kolejny rok i kolejne tygodnie które przynoszą nam dowody, że w nadarzyńskim samorządzie jest wiele pychy, obłudy, a niektóre sytuacje ocierają się wręcz o parodię.
Jedną z takich wręcz żenujących sytuacji można było zaobserwować na ostatniej sesji Rady Gminy, kiedy to radni po kolei czytali swoje propozycje inwestycji na rok 2016 wnoszone do budżetu gminy. Wiceprzewodniczącemu RGN tę propozycję do przeczytania palcem, musiał wskazać zastępca wójta Tomasz Muchalski, a i tak radny nie dość, że nie umiał tego wyartykułować, to później okazało się, że do końca nie jest to ta propozycja.
Kolejną sytuacją nas zadziwiającą jest informacja, która nie została przekazana radnym (przynajmniej tym których pytaliśmy) o opieszałości Urzędu Gminy Nadarzyn w przekazaniu odpowiednich dokumentów Urzędowi Zamówień Publicznych organowi kontrolującemu działania wójta.
O sprawie pisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku. 16 października 2014(!) roku do UZP wpłynął wniosek zarzucają wójtowi Januszowi Grzybowi możliwość popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków poprzez niezastosowanie trybu konkurencyjnego do wyboru wykonawców zamówień, co mogło doprowadzić do wyrządzenia szkody Gminie Nadarzyn i uszczuplenia finansów publicznych w znacznych rozmiarach - art. 231 k.k. i art. 296 k.k. Przedmiotem wyjaśnień miały być dwie umowy, nr 72/2012 na świadczenie usług doradztwa prawnego, z firmą Deloitte Legal o wartości zamówienia ok. 2 000 000,00 zł netto oraz umowy nr 180/2013 na prowadzenie kompleksowej obsługi prawnej, z Kancelarią Prawną Filipek & Kamiński o wartości przedmiotu zamówienia netto 234 000,00 zł.
UZP aby sprawę wyjaśnić, wielokrotnie w terminach 20.01.2015 r., 11.03.2015 r., 2.04.2015 r., 16.06.2015 r., 15.07.2015 r., 13.10.2015 r. wzywało urząd gminy do przekazania dokumentów oraz niezbędnych wyjaśnień potrzebnych do ustaleń. Niestety takie dokumenty jednak do kontrolującego nie docierały.
Po raz ostatni UZP takie wezwanie wysłał 26.11.2015 r, a więc po raz siódmy, na co UGN w końcu zareagował i poprosił o PRZEDŁUŻENIE TERMINU do złożenia dokumentów i udzielenia wyjaśnień. Kpina to chyba najłagodniejsze słowo jakim taką sytuację można określić. Na powyższą prośbę urząd kontrolujący nie wyraził zgody, jednocześnie wezwał o niezwłoczne przekazanie dokumentów. Ponadto, pismem z dnia 17.12.2015 r. o zaistniałej sytuacji zawiadomiona została Rada Gminy Nadarzyn, tylko jak na wstępie napisaliśmy niecała. Niektórzy radni do tej pory o tym nic nie wiedzą.
Czy zatem przewodnicząca chroni wójta, czy może znów awizo zaginęło?
Z ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że żądane dokumenty w końcu do UZP dotarły wczoraj (5.01.2016r.), 12 miesięcy po pierwszym wezwaniu, ale czy wszystkie i te które maja pomóc w ustaleniach okaże się pewnie dopiero za jakiś czas.
Już ostatnią sytuacją która tak naprawdę jest esencją sesji RG od wielu lat i przyczynkiem do ciekawych zdarzeń o której chcieliśmy napisać jest już sam fakt posadowienia w obradach RGN przewodniczącej, wiceprzewodniczącego na przemian z wójtem i jego zastępcą.
Jak sama nazwa wskazuje są to obrady Rady Gminy Nadarzyn, a do tego organu nie należy ani wójt, ani zastępca, a tym bardziej siedząca obok wójta pani sekretarz. RG stanowi, a przynajmniej powinna, władzę ustawodawczą i kontrolną, natomiast wójt jest tylko wykonawcą tego co postanowi rada.
Tymczasem w naszej gminie wygląda to tak (a mamy prawo tak twierdzić obserwując od 6 lat wszystkie sesje Rady Gminy, większość zebrań wiejskich, uroczystości sportowe i inne wydarzenia), jak w filmie animowanym w którym król jest tylko jeden i jest nim Julian, narcystyczny zapatrzony w siebie lemur.
Na wielu spotkaniach z mieszkańcami ten fakt utwierdzają zwroty wypowiadane przez wójta, "ja dam", "ja zrobię", ja zapłacę". Tylko niewiele osób ma odwagę, ale zdarzają się tacy i pytają, czy wójt to przyniesie z własnego domu, sam zrobi i czy zapłaci z własnej kieszeni, wtedy następuje mała konsternacja i obrócenie wszystkiego w żart.
Także zastanawiamy się, czy ta nasza gminna demokratyczna samorządność też nie jest wielkim dowcipem?