W niedzielę odbyły się kolejne, coroczne dożynki w naszej gminie i chyba to wszystko co można o tej imprezie napisać. Wszystko inne będzie tylko kolejną tą samą informacją powtarzaną od lat. No chyba, że newsa można by było zrobić z wizyty wicepremiera co to jedna minister go nazwać, nazwała. Ale tu też news słaby, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że wizyta miała charakter kampanii wyborczej.
Niestety, jak widać organizatorzy nie mają pomysłu na imprezę. Tak naprawdę to nawet nowych plakatów nie trzeba by było drukować bo program jest niezmieniany od lat, msza, wieńce, orkiestra OSP, pokaz karateków, kabaret, pokaz strażaków, zespół, sztuczne ognie i tak..., i tu się ugryzę w język (mając na myśli fragment z filmu "Nic śmiesznego").
Płyta już tak zdarta, a w dodatku w tym roku okrojona o 2 godziny, że niektórzy to już chyba z przyzwyczajenia przychodzą. Dodając do całości pogodę, która w tym roku bardzo zawiodła, tegoroczne dożynki mogłyby stawać w konkursie z niedzielnym referendum, gdzie była wyższa frekwencja.
Przykre, można to nazwać malkontenctwem, albo jak kto chce, ale taka jest prawda. Tegoroczne dożynki były chyba najgorsze od lat. Nawet kabaret, który lubię w te dżdżyste popołudnie zaprezentował się ponuro. Bez inter reakcji z widownią, bez Mariusza Kałamagi i zagłuszającym wesołym miasteczku wyszło słabo.
Nie porwały też zespoły. Nie wiem kto wpadł na pomysł, żeby Michał (Stavar) ze swoją muzyką zagrał na wiejskiej imprezie, przecież to tak jakby w gumiakach iść do opery. Przepraszam, nie chce nikogo obrażać, ale takie są realia. Czy ta impreza miała być dla wąskiego grona osób, czy dla szerszego gremium mieszkańców. Wiem, że nikt nie lubi gorzkiej prawdy w oczy i może mi się jak zwykle dostać, ale może trzeba to powiedzieć, ludzie dla ambitnej muzyki nie przyjdą na dożynki. Próby oswajania ludzi z jazzem lub podobną muzyką na wiejskiej imprezie, to jak zawracanie kijem Wisły, no może i można ale...
Teraz jeszcze zespół Bracia, mimo że uzdolniona i wykształcona kapela, to niestety nie dorobił się jeszcze fanów, którzy ciągną za nimi z Warszawy i okolic, tak jak to bywa przy zespołach topowych z nieco większą historią. Potem wychodzi taka groteska jak wczoraj, zespół gra rocka, a ludzie na trybunach siedzą jak w teatrze, nie licząc grupki pod sceną. Może w tym przypadku przydałby się Połomski.
Jeżeli te dożynki mają już być, choć w naszej gminie jest trzech rolników na krzyż, to Drodzy Włodarze zróbcie coś na przyszły rok, bo to szkoda naszych pieniędzy na takie wydarzenie.
Dajcie komuś innemu niech to zorganizuje, albo wynajmijcie kogoś, kosztem tańszego zespołu, kto to ogarnie, bo tej płyty nie da się już słuchać.
Oczywiście wiem, wiem, że mogę nie przychodzić na dożynki i nie widzieć i nie słyszeć co się tam dzieje, ale nie wiem czy to jest rozwiązanie dla dobra wszystkich. Chyba, że tu nie o wszystkich chodzi?