Czy jest coś złego w tym, aby samorząd miał własną stronę internetową, gazetę, fanpage na Facebooku, telewizje, forum dyskusyjne, smsy i jeszcze w planach kilkugodzinną audycje w radio, aby w ten sposób usprawnić komunikację z mieszkańcami? Pewnie nie, dopóki media te nie zamieniają się w tubę propagandową, a koszty utrzymania nie zaczynają iść w setki tysięcy złotych.
A tak niestety od jakiegoś czasu jest już w Gminie Nadarzyn. Utrzymanie tylko samego kierownika (czki) promocji kosztuje budżet gminy ponad 100 tys zł rocznie, a oficjalnie w referacie tym pracują jeszcze trzy inne osoby i z tego co wiemy przynajmniej dwie kolejne są zatrudnione na umowy zlecenie (ile i za ile, niestety nie da się ustalić, ponieważ od kilku miesięcy pracownicy urzędu gminy robią wszystko, aby nie udostępnić umów zleconych za 2014 rok).
Na ostatniej sesji dowiedzieliśmy się o kolejnym koszcie na promocje. Dla usprawnienia technicznego i pokazania relacji z eventów gminnych w INNYM WYMIARZE, okazało się że referat promocji musi posiadać jeszcze kolejną kamerę za... 14 tys zł. Przypomnijmy, że już pierwszy sprzęt zakupiony w 2013 roku kosztował ponad 17 tys. Czy takie wydatki są uzasadnione, przemyślane i skalkulowane?
Ponieważ te pieniądze dopiero teraz znalazły się jakoś w ustalonym już wcześniej budżecie, klub radnych Zielona Gmina, zaproponował aby wykorzystać je z pożytkiem dla mieszkańców i zakupić np. kilka dodatkowych wywrotek tłucznia. Niestety, dziewięciu radnych w milczeniu nie zgodziło się z taka propozycją, podnosząc rękę za odrzuceniem takiego pomysłu, jednocześnie godząc się na zakup kamery.
Jak widać, od mieszkańców naszej gminy ważniejsza jest "prawda", którą jak możemy domniemać fałszuje nasz portal. Takie przytyki w naszą stronę, można było odebrać również na ostatniej sesji Rady Gminy, choć nigdy w prost, bo jak już może niektórzy wiedzą posądzenie nas o kłamstwo skończyło się ostatnio dla wójta przegraną w sądzie.
Podobno też manipulujemy mieszkańców gminy i to codziennie. A ostatnio takim artykułem bolącym pana zastępce Muchalskiego był artykuł "Wójt lobbuje za rondem w Krakowianach", czy artykuł o ścieżkach rowerowych. Gdyby pan zastępca był łaskaw obejrzeć relację video pod tekstem, to by wiedział, że nikt nam żadnej umowy nie udostępniał, a napisane teksty wynikały z przebiegu komisji oraz tego co powiedziała sama pani Agnieszka Kuźmińska. Chyba, że dla pana Muchalskiego to co mówi pani była wice starosta jest manipulacją? Ale to już nie nasz problem.
Inną wadą, a może i zaletą naszego portalu, ciężko to określić, jest profesjonalna dezinformacja. Nie wiemy tylko, czy się cieszyć, że jesteśmy tacy profesjonalni, czy smucić, że tak dezinformujemy? A tak określa i tu znowu "chyba" nas (bo nigdy wprost) gminny antymalkontent. Szkoda tylko, że osoba ukrywająca się pod tą nazwą nie jest oryginalna w swoich poczynaniach. Mławski samorząd ma np. panią Halinę z Mławy. Haliny też nikt nie zna, ale pojawia się ona w rubryce z listami od mieszkańców, chwaląc i broniąc zagorzale burmistrza.
Czy kolejnym zakupem będzie wóz transmisyjny, tego nie wiemy, ale jak tak dalej wójt z zastępcą będą chcieli walczyć z opozycją, mediami i szóstką radnych, to może się okazać, że urząd gminy stanie się imperium medialnym i zamiast chodników, obejrzymy gminne filmy, a o inwestycjach to TYLKO poczytamy w gminnej prasie.
Prawda jest jednak taka, jak to określił jeden z radnych w innej gminie, że gazety samorządowe, a i pewnie inne nośniki, to nic innego jak odpowiedniki dawnej Trybuny Ludu. Jak mogą media samorządowe spełniać jedną z funkcji prasy jaką jest kontrola władzy, jak sami są władzą. Trudno wyobrazić sobie by władza kontrolowała samą siebie. Na domiar złego media te zazwyczaj redagują pracownicy samorządu, którzy praktycznie nie odważą się skrytykować swoich przełożonych.
I już na koniec innym zagadnieniem, który tu poruszymy w skrócie dotyczącym promocji i gminnych mediów, jest zamieszczane w nich reklamy podmiotów gospodarczych. Dla wielu, nie tylko są one naganne, ale jak twierdzą niektórzy mają charakter korupcyjny.
Już dwie Regionalne Izby Obrachunkowe z Łodzi oraz Wrocławia wydały opinie w których określiły przyjmowanie płatnych reklam od prywatnych przedsiębiorców przez samorządowe tytuły za sprzeczne z misją samorządu. Stanowiska obu Izb sprowadzają się do wykładni, że gazeta wychodząca za publiczne pieniądze powinna służyć publicznym celom. Ta opinia nie jest zakazem ani nakazem – takich instytucja wydać nie może – wyznacza jednak kierunek przy kontroli, jaką RIO przeprowadza cyklicznie w jednostkach samorządowych. Izba może teoretycznie stwierdzić nieważność uchwały budżetowej, zalecić zaprzestanie przyjmowania reklam, w ostateczności poinformować wojewodę o nie wykonywaniu zadań przez samorząd.