Kilka lat temu w jednej telewizji ukazywał się program zatytułowany "Bumerang". Prowadzący ten program wskazywali na skutki błędów dziennikarskich, czasami nawet manipulacji i ich znaczenia dla opinii publicznej.
Nie trzeba być bardzo uczonym, aby zauważyć jakie znaczenie i skutki dla opinii publicznej Gminy Nadarzyn, mają informacje oraz artykuły przedstawiane w mediach opłacanych z budżetu Gminy Nadarzyn.
Urząd Gminy Nadarzyn przez wiele lat dysponował stroną internetową, BIP-em oraz papierowym biuletynem - Wiadomości Nadarzyńskie. W ostatnim półtora roku, kontakt z lokalną społecznością poszerzony został o fanpage na jednym z portali społecznościowych, forum, a nawet o kanał na You Tube. Jest jeszcze pomysł, aby ten kontakt zwiększyć poprzez radio, ale to pewnie jeszcze chwilę potrwa.
Wszystkie te zabiegi, jak powiedział wójt Janusz Grzyb, mają na celu dotarcie do jak największej liczby mieszkańców z bieżącą informacją. Ale czy na pewno?
Jakie te gminne informacje są, widział i czytał chyba już każdy. Wójt w kasku, wójt bez kasku, wręczający medal, albo go przyjmujący. Samo pasmo sukcesów, o przepłaconych, czy zrujnowanych inwestycjach nawet słowa.
Od przeszło roku na stronach Wiadomości Nadarzyńskich pojawił się antymalkontent. Jak można zauważyć nie podoba mu się opozycja, którą w żałosny sposób próbuje obśmiać. I może wytłumaczalne byłoby to w prywatnych mediach, za prywatne pieniądze, ale w biuletynie wydawanym za gminne pieniądze, anonimowa osoba szydząca z ludzi mających odmienne zdanie? Zastanawiające jest też to, że on jest anty malkontent, choć cały czas coś mu się nie podoba? Ale jak widać sprawdza się tu stare przysłowie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Ostatnio gminni promocjoniści poinformowali, że na bieżąco informować będą o procesie sądowym dotyczącym uchybień podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Już pierwsza relacja z tej sprawy na gminnym fanpage, pozbawiona była elementarnej rzetelności mimo, że na sali sądowej przebywała chyba większość referatu promocji.
Gminni pracownicy winą za to, że sprawa została odroczona obarczyli nieprzybyłych na sprawę wnioskodawców, co było całkowitą nieprawdą, a wręcz kłamstwem.
Po artykule na naszej stronie, reagującym na takie przedstawienie sytuacji, z informacji gminnej zniknęło słowo "gdyż", a autorzy skupili się na nazwiskach wszystkich osób podpisujących się pod protestem. Czy w tej informacji to było najważniejsze? Czy to była relacja z meczu piłkarskiego i trzeba było podać cały skład zespołu? Średnio rozgarnięta osoba domyśli się, że tak, ta informacja była bardzo ważna, bo można się było dowiedzieć kto nastaje na urząd wójta.
Kolejna odroczona sprawa i kolejny popis rzetelności gminnych pracowników. Mimo, że sędzia winę wziął na sąd, informacja gminna brzmiała: "Ze strony Sądu padło również stwierdzenie, że skoro wnioskodawcy nie przychodzą do sądu na kolejne rozprawy, to najwyraźniej nie interesują się sprawą. Dodał również, że takie zachowanie jest przejawem braku odpowiedzialności." Na dowód tej manipulacji, załączamy poniżej relację z rozprawy sądowej, w której takie stwierdzenie nie padło, a cytat jest nadinterpretacją i przestawieniem szyku w zdaniu słów sędziego, które w konsekwencji nabrały innego znaczenia.
Kolejnymi nierzetelnymi informacjami były te o trzech wnioskodawcach którzy nie pojawili się na sprawie oraz ta, że po raz kolejny na rozprawie nie pojawił się pełnomocnik KWW Zielona Gmina - Nasz Dom Marcin Frączak. Prawdą jest to, że nie pojawiło się dwóch wnioskodawców i jeden uczestnik, a Marcin Frączak udzielił pełnomocnictwa mecenasowi, który występował w jego imieniu i nie musiał pojawiać się ani na pierwszej, ani na drugiej, ani nie będzie się musiał pojawiać na trzeciej rozprawie sądowej.
Mamy więc retoryczne pytanie. Czy tak mają wyglądać te bieżące informacje gminne, którymi zajmuje się już nadto rozbudowany zespół osób: Dorota Sobolewska - Głodek, Edyta Gawrońska, Kamila Michalska, Tomasz Muchalski, Danuta Wacławiak, Justyna Łęcka (obecnie na urlopie wychowawczym), Monika Kosakowska, Roman Ćwiertniewicz, Bernadeta Boruszewska, Mateusz Sielski, czy też Żaneta Wójtowicz, która mimo oddelegowania do innego referatu wspomaga czasami obsługę medialną iwentów?