Dzisiaj, dotarła do nas informacja, że urzędnicy z Urzędu Gminy kontrolują osoby, które złożyły wniosek o dopisanie się do spisu wyborców.
Jeden z mieszkańców gminy, który nie ma tu meldunku, wczoraj zgłosił chęć uczestnictwa w referendum składając odpowiedni wniosek do Urzędu Gminy, dzisiaj natomiast, pojawili się u niego urzędnicy sprawdzając czy, aby na pewno mieszka na terenie gminy.
Zastanawia nas, czy urzędnicy podchodząc w ten sposób do sprawy, chcą zniechęcić do dopisywania się do spisu wyborców, czy może jest to wyciągnięcie wniosków z 2002 roku, w których do spisu wyborców dopisano nieprawidłowo około 500 osób (wtedy wybory wygrał wójt Janusz Grzyb, oraz większość osób z jego komitetu wyborczego - wybory zostały unieważnione i powtórzone po dwóch latach). Niestety nie mamy informacji, czy takie sprawdzanie miało miejsce przy wyborach w 2010 roku.
Lech Gajzler, ekspert Krajowego Biura Wyborczego, mówi: - Kodeks nie precyzuje, w jaki sposób trzeba dokonać sprawdzenia, czy warunki stałego zamieszkania na obszarze danej gminy są spełnione. W różnych urzędach w kraju różnie jest to rozwiązywane. W niektórych mieszkaniec proszony jest o przedstawianie dokumentów, np. umowy wynajmu, gdzie indziej z kolei wysyła się urzędników, by na miejscu, w domach, sprawdzali, czy rzeczywiście mieszkają tam ci, którzy chcą dopisać się do rejestru - wyjaśnia.
Jeżeli jest to wyciąganie wniosków z 2002 roku, to chcielibyśmy zaprezentować jeszcze kilka punktów, na które warto by było zwrócić uwagę, a które wymienił sad apelacyjny w postanowieniu o unieważnieniu wyborów z 2002 roku: