Dzisiaj, około godziny 16 strażacy z Nadarzyna zostali wezwani do pożaru na posesję przy ulicy Lawendowej. Na miejscu zastali wypalony krąg średnicy około 15 metrów i kilku sąsiadów z ulicy.
Jak się okazało to właśnie dzięki ich szybkiej reakcji, ktoś może zawdzięczać, że nie spalił się jego drewniany domek.
Z ich relacji wynika, że coś huknęło, błysnęło i zaczęła się palić trawa. Wezwali straż, ale nie czekając, sami zaczęli gasić pożar. Strażacy po przybyciu dogasili tylko i zlali wodą tlące się jeszcze miejsca.
Przyczynę pożaru mógłby sugerować martwy ptak leżący pod słupem wysokiego napięcia, choć tej teorii nie jesteśmy pewni.
Podczas tego wezwania wyszły pewne nieścisłości, a także problemy. Mapa przygotowana dla Urzędu Gminy zawiera błąd. Według niej do ulicy Lawendowej można dojechać z dwóch stron. Od ul. Pruszkowskiej, poprzez ul. Dziewanny, niestety jest tam rzeka i jak na razie nie ma na niej żadnego mostku, a także od ul. Komorowskiej. Tu niestety pojawia się kolejny problem, ulica jest bardzo wąska i ciężko jest wjechać w nią dużym samochodem. Na dodatek wjazd uniemożliwiają konary drzew, które rosną wzdłuż drogi.
W takiej sytuacji, aby zlokalizować pożar strażacy w swoich uniformach przy ponad 30 stopniowym upale musieli przebiec 200 metrowy odcinek drogi, co wcale nie należy do przyjemności. W związku z tym, że nie było konieczności rozwijania węży, wodę w wiaderkach nosili z pobliskiej rzeki.