Właścicielka odzyskała pub, a przynajmniej to co z niego zostało.
W środę w artykule "Pożar w dziwnych okolicznościach" opisywaliśmy sprawę mieszkanki Nadarzyna, która przez długi Spółdzielni Mieszkaniowej i niefortunną decyzję komornika straciła lokal wraz z zawartością przy ulicy Lipowej. Wczoraj towarzyszyliśmy jej przy odzyskiwaniu mienia.
Na miejscu pojawił się komornik, policja i ślusarz. Ten ostatni był niezbędny, ponieważ zabrakło pana który miał przekazać komornikowi klucze, a dzień wcześniej jak sam przyznał na policji, niefortunnie zaprószył w lokalu ogień.
Pan ten jak opisywaliśmy w poprzednim artykule, pod nieobecność i niewiedzy o całej sprawie prawowitych właścicieli lokalu, wylicytował ziemie pod budynkiem i stał się zarządcą całej nieruchomości.
Właścicielka, gdy tylko dowiedziała się o tym, że straciła swój majątek, skierowała sprawę do sądu, a ten przyznał jej rację i nakazał zwrócić lokal wraz pozostawioną tam zawartością.
Postanowienie uprawomocniło się już w marcu, jednak dopiero wczorajszy dzień był tym ostatnim wykonalności. Niestety jak już napisaliśmy, dzień wcześniej wybuch tam pożar i sporo rzeczy spłonęło. Okazało się jednak, że niektóre przedmioty wcześniej zostały wywiezione, ale czy wrócą wszystko zależy od "chwilowego" właściciela.
Kobieta, jak sama mówi, żeby osiągnąć sprawiedliwość i zwrot wszystkich rzeczy, będzie musiała zakładać pewnie kolejne sprawy sądowe, a już teraz kosztowało ją to dużo czasu, nerwów i pieniędzy. Po wejściu do lokalu i zobaczeniu co się z nim stało, ma wątpliwości, czy w ogóle jest to możliwe i czy jest w stanie tego dożyć.