W Polsce osoby pełniące władzę na szczeblu gminnym bardzo często wykorzystują lokalne media do własnej promocji, jednocześnie blokując możliwość wypowiadania się w nich przedstawicielom opozycji. Taka właśnie jest w podkieleckiej gminie Sitkówka – Nowiny.
Wójtem w tej gminie już od wielu lat jest Stanisław Barycki. Trudno zaprzeczyć temu, że Sitkówka – Nowiny jest jedną z najbogatszych gmin w Polsce i najbogatszą w województwie świętokrzyskim. Moim celem nie jest również ocena jakości rządów pana Baryckiego, bo tę zostawiam wyborcom. Niemniej jednak jako dziennikarz gazety „Extra Gmina”, która wychodzi między innymi na terenie Sitkówki – Nowiny, czuję się w obowiązku stwierdzić, że władza nie do końca rozumie, na czym polega niezależność i wolność prasy.
W Sitkówce - Nowinach wychodzą dwie gazety – „Głos Nowin” finansowany ze środków gminy oraz od marca właśnie „Extra Gmina” wydawana przez Marka Burzyńskiego. Czytając „Głos Nowin” można odnieść wrażenie, że w gminie panuje sielska atmosfera, żadnej opozycji wobec wójta po prostu nie ma, a problemy społeczne szczęśliwie ten region omijają. W gazecie znajdziemy informacje o dożynkach, imprezach gminnych, inwestycjach, ale trudno doszukać się jakiejkolwiek wzmianki o przybierającym na sile konflikcie pomiędzy wójtem, a radnymi z klubu Wspólne Dobro. Tymczasem sporów politycznych było ostatnio naprawdę bardzo dużo.
Przed wakacjami radni w głosowaniu sprzeciwili się planom wójta dotyczącym budowy centrum kulturalno – sportowo – rekreacyjnego argumentując to tym, że według nich planowane stworzenie schroniska młodzieżowego przy centrum nie miało żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Z takimi argumentami nie zgadzał się wójt. Próżno jednak na łamach „Głosu Nowin” odnaleźć artykuł dotyczący tej sprawy, natomiast na stronie internetowej Urzędu Gminy Sitkówka – Nowiny ukazało się tylko oświadczenie wójta, w którym skrytykował opozycję. Niestety zabrakło tam artykułu polemicznego autorstwa szefa klubu, Sebastiana Nowaczkiewicza, bo według jego relacji wójt … odmówił publikacji tekstu. Oczywiście artykuł dotyczący sporu o centrum został zamieszczony w „Extra Gminie”.
W naszej gazecie nigdy nie faworyzujemy żadnej opcji politycznej i tym razem również zostaliśmy wierni tej zasadzie. Po prostu przedstawiliśmy zarówno racje wójta, jak i opozycji. Sebastian Nowaczkiewicz w rozmowie ze mną nie krył oburzenia zachowaniem wójta. - Sądziłem że mieszkam w kraju, w którym panuje wolność słowa, a ograniczenia w wyrażaniu swoich poglądów i opinii, minęły wraz z chorym systemem komunistycznym. Jednakże osobiście przekonałem się o istnieniu pozostałości tego systemu – cenzurze. Nie wiem czego obawia się wójt nie publikując naszego stanowiska?– pytał mój rozmówca. Wójt Barycki tłumaczył się, że listu nie zamieścił, bo ten nie został podpisany. Przewodniczący rady gminy stanowczo temu zaprzecza.
Tego typu sytuacje zdarzały się już wcześniej. Podczas marcowej sesji rady gminy trwała gorąca dyskusja dotycząca opłat za śmieci. Po długich i burzliwych obradach radnym oraz wójtowi udało się wypracować kompromis. Jednak wcześniej radni prosili wójta o umieszczenie ich stanowiska w tej sprawie w „Głosie Nowin”.
– Tutaj także pojawił się absurdalny argument, że oświadczenie nie jest podpisane, choć było. Wysłaliśmy też maila w tej sprawie do redakcji, ale nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Innym razem, gdy chciałem zamieścić nasze stanowisko w innej sprawie, usłyszałem od wójta, że nic nie opublikuje, bo „nie chce, żebym się kompromitował”. Wszelkie nasze artykuły dotyczące sytuacji w gminie były odrzucane. Doszło do tego, że nawet reklama organizowanej przez nas wycieczki rowerowej ukazała się jedynie w formie krótkiej, mało widocznej wzmianki na ostatniej stronie, choć wysłaliśmy plakat graficzny – opisuje Nowaczkiewicz. I tym razem tekst zawierający stanowiska obydwu stron ukazał się tylko w „Extra Gminie”. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku innych sporów politycznych, czy problemów społecznych, które nie zaistniały w „Głosie Nowin”.
Obserwując to co się dzieje w Sitkówce – Nowinach można stwierdzić, że jedynymi miejscami, gdzie swobodnie zabierać może głos opozycja jest blog radnych klubu Wspólne Dobro oraz prywatna gazeta „Extra Gmina”, która wychodzi jednak od niedawna, a do tego nieregularnie. Warto też zwrócić uwagę, że przez kilka lat „Głos Nowin” był prasowym monopolista na terenie gminy.
O tym, że władza w Sitkówce – Nowinach ma dość specyficzny stosunek do niezależności i wolności prasy przekonaliśmy się osobiście jako zespół redakcyjny „Extra Gminy”. Gdy w marcu pojawił się pierwszy numer naszej gazety, wydawca Marek Burzyński zwrócił się z prośbą do wójta o zgodę na kolportaż egzemplarzy na terenie urzędu. Po wysłaniu oficjalnej prośby drogą mailową, otrzymał taką oto odpowiedz od jednej z pracownic urzędu: „Gazetę można pozostawić na dole, przy głównym wejściu. Jednocześnie informuję, że w przypadku treści, które uznamy za nieodpowiednie, gazeta zostanie usunięta”.
Można oczywiście twierdzić, że interpretacja zwrotu „nieodpowiednie treści” nie musi być jednoznaczna, ale nie ma wątpliwości, że takie wyrażenie raczej nie powinno paść w korespondencji z wydawcą prasy lokalnej, bo może to budzić pewne domysły dotyczące nacisków na prasę. Oczywiście problem ten nie ogranicza się tylko do jednej gminy. Lokalne gazety w Polsce będące pod ścisłą kontrolą burmistrzów i wójtów bardzo rzadko mogą liczyć na swobodę w podejmowaniu decyzji o znajdujących się tam treściach. Wniosek nasuwa się jeden. Choć od ponad dwudziestu lat jesteśmy wolnym krajem, to politycy jeszcze długo będą się uczyć demokracji.
Bartosz Oszczepalski
Przedruk z portalu pogotowiedziennikarskie.pl