We Włoszech w ciągu ostatnich 10 lat aż dwukrotnie wzrosła liczba prywatnych plaż. Jest ich już 12 tysięcy, a jedna przypada na 350 metrów wybrzeża. Za wstęp na każdą z takich plaż pobierane są opłaty.
Pomimo tego, że według prawa wybrzeże jest dobrem wspólnym, to prywatni najemcy stawiają ogrodzenia i pobierają opłaty za wstęp. Sytuacja ta niepokoi szczególnie obrońców środowiska, którzy zwracają uwagę na inny groźny aspekt - masowe zjawisko nazywane "cementyzacją", czyli zabudowę plaż i całych wybrzeży dla potrzeb komercyjnych. Inną niepokojącą sprawą jest zanikanie wydm wskutek ingerencji człowieka.
W okresie najbardziej nasilonego ruchu turystycznego można zauważyć, że większość właścicieli i najemców nie przestrzega nawet prawa do swobodnego dostępu do morza tuż przy samej linii brzegowej. Zgodnie z przepisami 5 metrów plaży najbliżej morza jest strefą chronioną, z której wszyscy mogą korzystać. Pomimo tych regulacji ustawiane są tam leżaki, parasole i kioski z jedzeniem.
Problemem boleśnie odczuwanym przez turystów jest też fakt, że w większości nadmorskich miejscowości znajduje się tylko jedna plaża komunalna, którą zarządzają lokalne władze i do której dostęp jest otwarty dla wszystkich.
Wnioski z kontroli przeprowadzonej przez włoski oddział WWF zostały umieszczone w specjalnym raporcie. Sprawdzono 15 nadmorskich regionów Włoch. Z raportu wynika, iż najlepiej sytuacja przedstawia się w regionie Apulia na południu kraju. Bezpłatne plaże stanowią 60 procent ogółu.
Najgorzej oceniono sytuację w Ligurii, gdzie niemal całe wybrzeże zostało „zacementowane”. W rejonie Pizy w Toskanii na 10-kilometrowym odcinku plaży można znaleźć tylko kilkaset metrów dostępnych dla wszystkich. W stołecznym regionie Lacjum przeważają prywatne, przeludnione plaże. Z kolei w rejonie Neapolu wszystkie plaże zostały przekazane prywatnym właścicielom.
Zyski najemców szacuje się na kilka miliardów euro rocznie.
źródło:ttg Polska