Panie i Panowie Radni,
Mieszkańcy Nadarzyna
W związku z pozbawieniem mnie możliwości bezpośredniej obrony w trakcie posiedzenia Komisji ds Sportu RG Nadarzyn ( opisanej częściowo w tekście „ Polowanie z nagonką”) poniżej zamieszczam swoje zdanie w kilku najistotniejszych kwestiach.
W nawiązaniu do sugestii o potrzebie „dogadania się” informuję, że w 2013r. przez dwa miesiące próbowałem dogadać się z p. Siwcem. Próbowałem też dogadać się też z Zarządem GLKS-u, by moją sekcję przenieść do nich. Usłyszałem, że generalnie tak, ale dopiero za rok, bo teraz już kwestia rocznego kosztorysu jesz zamknięta i nie będzie dla mnie pieniędzy. Na moje sugestie, że mi wystarczy, bym mógł trenować dziećmi i nie muszę mieć od nich żadnych pieniędzy – nie chcieli się zgodzić. W sierpniu i wrześniu 2015 r próbowałem się dogadać z p. Piotrem Kurkusem, jak i będącym dyrektorem GOS – p. Maranowskim w sprawie tymczasowego choćby dostępu do sali w późniejszych godzinach dla chłopaków przygotowujących się do Pucharu Świata ( i ich sparingpartnerów ). Bez pozytywnego skutku. Z Wójtem próbowałem dogadać się przez połowę 2014 i cały rok 2015! Nawet zaliczyłem połowiczny sukces pod koniec stycznia 2015r , bo Wójt obiecał wsparcie, jeżeli chłopcy dostaną się do kadry Polski. Dostali się, a obietnica pozostało tylko w eterze. W efekcie wszystkie wyjazdy na zawody eliminacyjne, oraz wszystkie koszty wyjazdu na Puchar Świata pokryli rodzice, sponsorzy i Klub. W pewnej symbolicznej części sponsorował nas nawet Śląski Samorząd, ale nie Gmina Nadarzyn.
W nawiązaniu do moich „szantażujących” maili z 2013r do rodziców i sformułowania „moja sekcja”. Tak – to była moja sekcja, moi wychowankowie, mój czas i znaczna część moich pieniędzy włożona w jej istnienie. LKS finansował tylko część kosztów. Dzisiaj – gdyby zaistniała ówczesna sytuacja - wysłałbym dokładnie takie same maile. Mam natomiast pewność, że nie dopuszczę, by kiedykolwiek tamta sytuacja się pojawiła ponownie.
W nawiązaniu do zapytania o moje kwalifikacje i sportową historię. 40 lat temu byłem zawodnikiem KS Energetyk w Lublinie, później WKS Lublinianka. Moimi trenerami byli Jan Pawłowicz, Roman Grzelak i Waldemar Białowąs. W czasach studenckich trenowałem w AZS UW u p. Kwaterskiego. Koledzy i partnerzy z maty są tak jak ja trenerami i prowadzą swoje sekcje lub kluby. To są rzeczy weryfikowalne, nawet pomimo braku internetu w tamtych czasach. Zawodnikiem nigdy nie byłem wybitnym, ale medale na zawodach lokalnych i regionalnych zdobywałem. Czarny pas zdałem przed Komisją złożoną z byłego trenera kadry narodowej oraz trenera, który wtedy miał jeden z dwóch najwyższych pasów w Polsce... Razem ze mną zdało wtedy ok 30 osób uzyskując nie tylko stopień 1 DAN, ale i tytuł instruktora sportu judo (zakończenie kursu). Obecnie mam wyższy stopień, w tym roku mam nadzieję podwyższyć go do 3 Dana.
W nawiązaniu do bardzo elokwentnego zapytania jednej z pań o obowiązek przechodzenia badań psychologicznych przez trenerów i instruktorów sportowych. Ja z racji wykonywanego zawodu przechodzę badania psychologiczne i psychiatryczne, ale nie ma to związku aktywnością w sporcie. Jednak ktoś tak „dociekliwie” pytający powinien wiedzieć, że tak postawione pytanie można łatwo odwrócić. W stronę pytającego. W przestrzeni publicznej już niejednokrotnie i od dawna pojawiają się wezwania, by posłowie i radni podlegali badaniom psychiatrycznym i / lub psychologicznym – zanim obejmą swoje funkcje. Ja tego pytania nie stawiam, ale nieśmiało wskazuję, że kto czym wojuję, od tego może zginąć.
W nawiązaniu do słów „ w Brwinowie mu nie dali to przyszedł do nas”. Tutaj mam jedną ciekawostkę dla pań i panów radnych. Rok temu Burmistrz Brwinowa, p. Kosiński uzasadnił odrzucenie naszej oferty tym, iż nie jest w jego interesie promowanie obcego klubu. Chodziło o słowo „Nadarzyn” w nazwie. Nadmieniam nieśmiało, że stoi to w jawnej sprzeczności przynajmniej z dobrym obyczajem i dobrym praktykami współpracy samorządów lokalnych z ngo. Dlatego – staramy się zmienić „stan rzeczy” także w Brwinowie.
Co do wiarygodności mojej w świetle słów trenera LKS-u. Chyba bardzo mnie nie chciał znaleźć w wykazie stopni Polskiego Związku Judo, lub celowo szukał tak, by nie znaleźć. Bez problemu do znalezienia w przegródce 2 Dan. Chłopców nie ma w rankingu? To bardzo ciekawe, bo turniej sochaczewski 2015 był turniejem rankingowym, czyli miejsca tam zajęte powinny z automatu wpisywać do rankingu. „Miałem zawodnika, który w judo nic wielkiego nie osiągnął, ale w jujitsu zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata...” Ten zawodnik jest zdobywcą 8 lub 9 tytułów mistrza Polski i jako swojego trenera podaje... p. Sławomira Smatera! Cóż, nie moje poziomy, ale ja w odróżnieniu od niektórych wybitnych trenerów znam swoje ograniczenia i mam pokorę nieprzyznawania się do nieswoich sukcesów.
W pełni utrzymuję wszystkie treści zawarte w moim piśmie do Rady Gminy z dnia 25 stycznia 2016.
Oświadczam też, iż bardzo chętnie odpowiem na wszelkie pytania, tudzież ustosunkuję się do wszelkich ewentualnych zarzutów, które zostaną skierowane do mnie pod warunkiem, że otrzymam je na piśmie. Nie zgodzę się na jakiekolwiek „publiczne przesłuchanie” w stylu ostatniej Komisji ds sportu.
Z poważaniem
Andrzej Pilipczuk