Lektura Wiadomości Nadarzyńskich, u osób zdolnych do refleksji, musi wywołać zdumienie.
Zdumiewające jest to, że ktoś, kto podejmuje się opisywania w urzędowym biuletynie, jakim są Wiadomości Nadarzyńskie, spraw, które są przedmiotem zainteresowania mieszkańców gminy, może posuwać się tak daleko w wykoślawianiu i nieprawdziwym, przedstawianiu rzeczywistości.
Wydawca Wiadomości Nadarzyńskich (Urząd Gminy) za pomocą swojej agendy – kolegium redakcyjnego, upowszechnia treści, których celem wcale nie jest rzetelna informacja, lecz propagandowe fałsze, a środkiem, znana jeszcze części mieszkańców naszej gminy „nowomowa” i „propaganda sukcesu”, z czasów uważanych za „słusznie minione”.
Trudno rozsądzić, czy autorzy artykułów w Wiadomościach Nadarzyńskich z premedytacją, w sposób niby to żartobliwy przeinaczają sens tekstów zamieszczanych w nadarzyn.tv, czy też, mają rzeczywiste problemy z czytaniem tekstów ze zrozumieniem, w tym również moich artykułów tam, zamieszczanych.
Wadę wzroku”, w moim artykule zamieszczonym w dniu 03.06.2014 r. w nadarzyn.tv przypisałem Referatowi Organizacyjnemu Urzędu Gminy, który zmanipulował informację o przebiegu zabrania wiejskiego w Starej Wsi. Tytuł artykułu brzmiał: „Zezowatym Okiem Referatu Organizacyjnego UG”. W treści artykułu zamieściłem również objaśnienie, co było inspiracją dla modyfikacji pierwotnego brzmienia tytułu.
Osobiście cieszy mnie, że przynajmniej anonimowy autor cyklu „ Gmina Nadarzyn okiem Malkontenta”, publikowanego w Wiadomościach Nadarzyńskich, czyli AntyMalkontent, przyznaje, że zaczytuje się w lekturze nadarzyn.tv i że szczególnie przypadł mu do gustu mój artykuł o wymienionym wyżej tytule.
Z obrzydzeniem odnotowuję manipulację, przypisującą malkontentowi tę wadę wzroku oraz to, że AntyMalkontent, językiem na poziomie niektórych autorów komentarzy zamieszczanych na nadarzyn.tv, stwierdza iż oko Malkontenta jest „kaprawe”.
Pewnie AntyMalkontentowi wydaje się, że dokonując takiej manipulacji błysnął również dowcipem. Zaiste, dowcip na poziomie PGR-u.
AntyMalkontent nie tylko dowcipem próbował błysnąć, ale również znawstwem literatury. Z wyrozumiałością, w podtytule cyklu „ Skwer przy ul. Lipowej.....”, skomentował wybryki młodzieży, na które została zwrócona uwaga w nadarzyn.tv, cytatem fragmentu jednego z liryków Adama Mickiewicza „Na moją młodość górną i durną”.
Każdy, kto na poziomie szkoły podstawowej, poznał historię Polski i życiorys Adam Mickiewicza musiał doznać głębokiego zniesmaczenia, z powodu zamieszczenia cytatu w takim kontekście.
Czy nie jest, w tym miejscu, uprawniony komentarz z wykorzystaniem, cytatu z tego samego liryku - „Polały się łzy me czyste” na głupotę AntyMalkontenta?
Równie „dowcipnie” AntyMalkontent stara się opisać inwestycje gminne w drogownictwie. W podtytule „Kwadratura koła, czyli drogi polne czy utwardzone” nawiązuje do „świetlanego” przykładu ul. Złotej, poruszonego przez nadarzyn.tv i chyba też nawiązuje, pod względem narracji, do mojego artykułu pod tytułem „ Jak to działa”, zamieszczonego w nadarzyn.tv w dniu 22.04.2014 r.
Chyba, tytułem komentarza, w tym miejscu, stosownie do roli informacyjnej, jaką powinna pełnić ta gazeta, wolno mi zapytać, o rozmach w zakresie budowy asfaltowych nawierzchni w Starej Wsi, oczywiście z podaniem dat i kilometrażu, a choćby metrażu.
W podtytule „Żłobek widmo”, dowiadujemy się: Malkontent straszy, iż „Gmina Nadarzyn nie otrzymała dofinansowania z MPiPS” na budowę żłobka w Ruścu i że ”Szanse na powstanie żłobka w Ruścu od 1.01.2015 roku, na razie zmalały do 0”. W cudzysłowie podane cytaty Malkontenta z rzekomo nieprawdziwymi informacjami..
A oto, jak wygląda informacja na ten temat w Wiadomościach Nadarzyńskich. AntyMalkntent objaśnia: (dalej przytoczone są cytaty AntyMalkontenta) „złożony przez Gminę projekt bezproblemowo przeszedł pierwszy etap”. Okazało się jednak w drugim etapie, że MPiPS przydzielając dofinansowanie kieruje się trzema wskaźnikami – „czy jest to kontynuacja inwestycji lub instytucja dziennego opiekuna, jakie są niezaspokojone potrzeby na miejsca opieki w relacji do liczby mieszkańców oraz jaki jest wskaźnik G (czyli dochody gminy)”. Zgodnie z relacją AntyMalkontenta, Gmina, z trzech wskaźników, spełniła tylko jeden – określiła swoje „niezaspokojone potrzeby”. Wyszło na to, że Gmina Nadarzyn, jako gmina najbogatsza ze starających się, nie uzyska dofinansowania, ale o tym wprost AntyMalkontent nie napisał, bo rolę miał spełnić pokrętny wywód, a nie logiczna konkluzja.
Mimo, że AntyMalkontent tutaj dowcipami nie sypał, to i tak jest śmiesznie, bo okazało się, że nie tylko nie rozumie on tekstów pisanych przez innych, ale chyba nie rozumie też tego, co sam pisze.
Oczywiście, w artykułach Wiadomości Nadarzyńskich znajduje się więcej „dowcipnych” komentarzy i równie „trafnych” cytatów, ale tych wyżej wymienionych jako przykłady, wystarczy.
Tak oto „anonimowy autor” tworzy informacje, kształtuje pozorną rzeczywistość i w ten sposób stara się wpływać na świadomość, a raczej na podświadomość mieszkańców.
Malkontent w Wiadomościach Nadarzyńskich nie jest wymieniany z nazwiska. Domyślać się należy, że jest nim wydawca nadarzyn.tv, którego nazwisko jest powszechnie znane.
Ja uwagi AntyMalkontenta, choć nie merytoryczne i niegrzeczne przyjmuję również do siebie jako autor zamieszczanych, w nadarzyn.tv, od czasu do czasu artykułów. Z tym, że ja poglądy swoje, uwagi i krytykę podpisuję imieniem i nazwiskiem.
Pozostawiając ocenę tego typu „gminnych opracowań” jak cykl artykułów „Gmina Nadarzyn okiem Malkontenta”, do których zresztą, to wydawnictwo, nie jest uprawnione, zająć się trzeba sprawami z zakresu bieżącej informacji, do której to właśnie gazeta samorządowa „Wiadomości Nadarzyńskie”, jest zobowiązana.
Choć uważam, że ze względu na jakość i rzetelność, wytwarzanych informacji te dwa nurty „twórczości” (nieuprawniony i obowiązkowy), prezentowane przez Wiadomości Nadarzyńskie są jednakowo społecznie szkodliwe, to jednak, na niewłaściwe wykonywanie obowiązków, jestem bardziej wyczulony.
Wartość informacji, wyjaśnień i sprostowań zamieszczanych w Wiadomościach Nadarzyńskich, tych z nurtu obowiązkowego jest mniej więcej taka sama jak dowcipów i cytatów. Wyjątkiem są ogłoszenia i komunikaty, ale i to się może zmienić, bo okoliczności najbliższych czterech miesięcy będą dla Pana Wójta Janusza Grzyba stanem wyższej konieczności. Będzie ratował gminę wszelkimi dostępnymi środkami przed zazdrosnymi o jego sukcesy zielonymi ludkami, którzy notabene mało elegancko i „dowcipnie”, opisani zostali w podtytule „Ukochany kraj, umiłowany kraj”, prześledzonego cyklu..
Mam nadzieję, że te środki, paradoksalnie, ustrzegą naszą gminę przed nim samym.
Co do rzetelności urzędowych informacji i wyjaśnień, zamieszczanych w Wiadomościach Nadarzyńskich, to posłużę się przykładem zaczerpniętym z cyklu artykułów „Takie są fakty”, zamieszczonego w nurcie urzędowym – wydanie marcowe.
W podtytule „Pomnik polsko-azerski” wątpliwości mieszkańców, co do legalności jego wniesienia na terenie gimnazjum w Nadarzynie, autorka wyjaśnia: „głaz został posadowiony na utwardzonym gruncie objętym pozwoleniem na budowę wydanym dla budynku szkoły i projektem zagospodarowania terenu”.
Tu prawdą jest tylko to, że szkoła wybudowana została na podstawie pozwolenia na budowę. Chociaż po lekturze Wiadomości Nadarzyńskich bezpieczniej jest pisać tylko o prawdopodobieństwie.
Przypomnieć należy, że szkoła została oddana do użytkowania w 2001 r. Pomnik „polsko-azerski” ustawiony został na terenie gimnazjum w 2012 r.
Wygląda na to, że wizjoner, Pan Wójt Janusz Grzyb, co najmniej na jedenaście lat wcześniej przewidział konieczność, z powodu protestów mieszkańców, zmiany lokalizacji pomnika, którą był pierwotnie Plac Poniatowskiego w Nadarzynie.
Dalej autorka „prowadzi wykład” z zakresu prawa budowlanego twierdząc, iż „Ustawodawca w art. 3, ust.3 prawa budowlanego nie wskazuje na trwałe posadowienie jako cechy pozwalającej uznać obiekt za budowlę”, a co za tym idzie, w jej „mniemaniu”, budowa pomnika, jako że nie jest budowlą, nie wymaga pozwolenia na budowę.
Tu prawdą jest jedynie to, że cytowany artykuł i ustęp nie wskazują na posadowienie.
Cytowany przepis:
po pierwsze, posługuje się terminem „trwale związane z gruntem”,
po drugie, termin ten ma zastosowanie do innego obiektu niż pomnik,
po trzecie pomnik w tym przepisie, expresis verbis, wskazany jest jako budowla,
po czwarte, orzecznictwo NSA stoi na stanowisku, że przepisy prawa budowlanego nie dają podstaw do wzajemnego przeciwstawiania określeń „trwałego posadowienia obiektu” i „trwałego związania z gruntem” takiego obiektu.
Autorka posuwa się jeszcze dalej. Sięgając do autorytetów powołuje się na rzekome potwierdzenie przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, iż „posadowienie głazu nie wymagało nawet zgłoszenia prac, gdyż teren przy gimnazjum w Nadarzynie jako teren prywatny, jest zamknięty i monitorowany”.
Tu prawdą jest tylko to, że „teren gimnazjum jest zamknięty i monitorowany”
Wypisywanie absurdów byłoby zrozumiałe gdyby autorka, w jakiejś innej gazecie prowadziła wykłady własne z „mniemanologii stosowanej”. Tu jednak, w urzędowej gazecie, zdecydowała się głupotę przypisać również wysokiemu urzędowi państwowemu, co w jej „mniemaniu” miało uwiarygodnić jedno wielkie kłamstwo.
Po pierwsze, w jakim to niby trybie i w jakiej formie, GUNB miałby wypowiedzieć się w sprawie „pomnika polsko-azerskiego” w Nadarzynie.
Jeżeli w trybie nadzoru instancyjnego, to musiałaby to już być sprawa głośna, bo GUNB włącza się do postępowania na poziomie województwa. Taki korzystny werdykt wysokiego urzędu, jaki przedstawiła autorka, byłby tak głośno fetowany, „w różnych formach”, że nie byłoby mieszkańca Gminy Nadarzyn, który by się o tym nie dowiedział.
Jeżeli w trybie planowanych kontroli, to myślę, że Wiadomości Nadarzyńskie, nie zataiłyby tej informacji. Przy tak korzystnym werdykcie pewnie epatowani bylibyśmy kolejnym zdjęciem Pana Wójta Janusza Grzyba, przy „pomniku polsko-azerskim” być może z Głównym Inspektorem Nadzoru Budowlanego w tle.
Po drugie, w naszym systemie prawnym wyróżnione są dwa zasadnicze sektory własności: publiczny i prywatny.
Sektor publiczny obejmuje własność Skarbu Państwa, własność państwowych osób prawnych i własność samorządową
Własność prywatna obejmuje własność osób fizycznych.
Własność w tych sektorach i między nimi występuje w różnych konfiguracjach, ale zawsze określana jest przez formę w niej dominującą.
Na czyim, zatem terenie prywatnym w „mniemaniu” autorki gmina wybudowała szkołę?
Po trzecie, GUNB raczej polega na analizie własnej artykułów 29 i 30 prawa budowlanego i orzecznictwie sądów w ocenie, jaka budowa i jakie roboty budowlane nie wymagają pozwolenia na budowę ani zgłoszenia. Budowa pomnika, według interpretacji właściwych instytucji, nie podlega wyłączeniu z tych obowiązków i wątpię, aby „mniemania” autorki w tym zakresie mogły mieć wpływ na zmianę tych poglądów prawnych.
Autorka wypowiedzią swoją osiągnęła zarazem szczyt ignorancji i arogancji, do tego wyraźnie pomyliła się jej własność prywatna z prywatnym folwarkiem Pana Wójta.
Mniejsza o pomnik, stan naruszenia prawa trzeba naprawić, a nie okrywać ten fakt kłamstwem.
Jedno trzeba tu wyraźnie zaznaczyć. Obojętnie, kto podpisuje się pod informacjami, wyjaśnieniami i sprostowaniami, kieruje tym i z urzędu odpowiedzialnym za to jest Pan Wójt Janusz Grzyb. Oczywiście nie można tu pominąć dystynkcji i zasług urzędniczych, a na pierwszych miejscach wymienić należy Zastępcę Wójta Tomasza Muchalskiego i Przewodniczącą Rady Panią Danutę Wacławiak.
Wszystkich wymienionych wyżej należy uznać za patronów jakości treści i języka.
Podejmując się ocen treści artykułów zamieszczonych w Wiadomościach Nadarzyńskich, czynię to głównie we własnym imieniu, jednak myślę, że moje oceny okażą się zbieżne z ocenami tej części mieszkańców, która w liczbie około 1800, wzięła udział w referendum. Dla tej części mieszkańców obraz gminy, przedstawiany przez dotkniętych euforią (termin medyczny) autorów piszących w Wiadomościach Nadarzyńskich, przedstawiał się już wtedy zupełnie inaczej. Dziś irytacja części mieszkańców jest jeszcze bardziej usprawiedliwiona.
Nieprawdy, półprawdy, fałsze, przekłamania informacji przedstawiają się o tyle mniej groźne od informacji, które próbuje się starannie ukryć, bo dają się, jak widać, łatwiej zdemaskować.
Wydaje się, że bardziej istotne są informacje, które się skrywa i dlatego ich poszukiwanie przez mieszkańców gminy wywołuje u Pana Wójta Janusza Grzyba wyraźne zaniepokojenie.
Stąd myślę, bierze się utyskiwanie AntyMalkontenta, na ilość złożonych zapytań w trybie dostępu do informacji publicznej.
O rzetelną wiedzę trzeba się w naszej gminie bardzo starać. I dobrze, że są mieszkańcy, którzy po doświadczeniach, na przykład z „Hetmanem”, starają się dmuchać na zimne, albo dowiedzieć się, co już im zgotowali obecni „włodarze”.
Krzysztof Brański
W art. użyto cytatu z filmu "Miś" Stanisława Barei