Boisko sportowe na terenie NSM – stopniowa dewastacja nowej inwestycji. Czy nikomu to nie przeszkadza?
Jestem mieszkańcem NSM. Szczerze powiedziawszy nie mieszkam w pobliżu placu centralnego i rzadko go odwiedzam. Ostatnio jednak postanowiłem wybrać się tam z dziećmi pograć w koszykówkę i w tenisa stołowego. To co tam zobaczyłem szczerze mnie przeraziło.
Inwestycja ta jest relatywnie świeża, ma dopiero parę miesięcy, ale jej dewastacja postępuję w zastraszający sposób. Boisko do koszykówki całe było usłane potłuczonym szkłem, granie tam grozi kalectwem. Wszędzie naokoło sterty niedopałków, kapsli, butelek i innych śmieci. Stół do tenisa cały czymś zalany, podobnie zresztą jak nowa kostka koło niego. Butelki po wódce i piwie pod stołami i na stołach. Przyszedłem tam jeszcze raz po tygodniu – nic się nie zmieniło.
Boisko i obecnie budowany plac zabaw miały być wizytówką osiedla, miejscem spotkań mieszkańców sprzyjającemu integracji, spokojnym i schludnym miejscem dla matek z dziećmi. Zastanawiam się jaki sens ma budowa drugiej jego części i inwestowanie w infrastrukturę, jeśli wszystko to zostanie równie szybko zniszczone.
Z tego co wiem , nowy obiekt sportowy stał się jednak miejscem spotkań młodzieży, ale nie w celach sportowych i rekreacyjnych, lecz raczej jako super wygodne miejsce do picia i imprezowania. Stoły do tenisa są idealne jako stoliki barowe do rozlewania wódki, no i jest sporo miejsca na rzucanie papierosów, butelek i innych odpadków po libacji. Czy naprawdę nikomu to nie przeszkadza i nie można temu zapobiec? Gmina jako inwestor, straż gminna, policja, prezes spółdzielni, radni mają zamiar spokojnie się przyglądać jak nastolatki demolują wspólne dobro? Czy będziemy czekać aż jakieś dziecko pokiereszuje się na szkle potłuczonym na boisku, albo ktoś po pijanemu spadnie ze stołu i coś sobie zrobi?
Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że straż gminna ma co robić i trudno od nich oczekiwać, że będą stale pilnowali jednego boiska, szczególnie, że pijackie zabawy odbywają się wtedy, gdy straż nie pracuje, a policja ma pilniejsze sprawy niż drobne chuligaństwo. Wydaje się zatem, że to na samych mieszkańcach osiedla spoczywa obowiązek zaangażowania się w dopilnowanie aby coś, co ma nam wszystkim służyć, nie zostało zdemolowane przez nieokrzesane dzieci. Myślę że osoby którym leży na sercu powstrzymanie tego chuligaństwa powinny się spotkać, uzgodnić wspólną drogę postępowania, udać się na spotkanie z komendantem straży gminnej i wspólnie ustalić jakieś środki zaradcze. Nikt za nas tego nie zrobi.
Na marginesie, słyszałem, że wiele osób zgłosiło chęć kandydowania na radnych w przyszłych wyborach. Może któraś z tych osób zechce się wykazać zaangażowaniem i inwencją jeszcze zanim została wybrana i udowodnić przyszłym wyborcom na co ją stać i jak potrafi rozwiązywać takie drobne problemy skoro jako radny będzie musiał/musiała poradzić sobie ze znacznie poważniejszymi sprawami.
Przy okazji myślę, że może byłoby dobrze mieć jakiś otwarty portal internetowy ( może na stronie nadarzyntv?) gdzie wszyscy mieliby możliwość podyskutować na takie i inne tematy bez potrzeby rozpisywania się w postaci artykułu.
M. G. (dane i telefon do wiadomości redakcji portalu)