W moim życiu miałem takie zdarzenia, jak spotykanie na swojej drodze ludzi, którzy w historii Naszego Państwa odgrywali lub odgrywają znaczące role. Miałem honor spotkać też Tadeusza Mazowieckiego.
Od jesieni 1984 do wiosny 1986 roku, uczestniczyłem w szkoleniach dla osób działających w nielegalnych strukturach Solidarności. Były one zorganizowane w parafii Św. Barbary przy ul. Barbary w Warszawie. Tam też pierwszy raz osobiście spotkałem się z Tadeuszem Mazowieckim.
W 1984 roku, mój ówczesny status to czarna owca oficjalnego społeczeństwa. Z racji tzw. złych papierów nie mogłem podjąć jakieś fajnej legalnej pracy, dziś mógłbym powiedzieć byłem bezrobotny. Siebie i rodzinę utrzymywałem z dorywczej pracy, pomocy szwedzkich związków zawodowych i organizacji związkowej Targów w Dusseldorfie.
Te szkolenia, to taki rodzaj TKN-ów z lat siedemdziesiątych, lub szkoły dla przodujących robotników, tyle, że nieoficjalny i wtedy siłą rzeczy nielegalny. Miałem zamiast nazwiska przydzielony numer, był to numer 502 i tak odhaczałem się na karcie wejściowej. Szkolenia miały charakter wykładów o tematyce społecznej, kulturalnej, historycznej i odbywały się co drugą niedzielę, co dwa tygodnie.
Z kilkudziesięciu wykładowców najbardziej zapamiętałem troje; profesora Jerzego Kłoczowskiego z KUL-u, z tematem historia średniowiecznego Kościoła w Rzeczpospolitej. Nigdy wcześniej nie myślałem, że to taki fascynujący temat. Aktorkę – panią Katarzynę Łaniewską, której postawa i żarliwy patriotyzm był taki sam wtedy, jaki jest dzisiaj. I Tadeusza Mazowieckiego. Z nim spotykałem się jako z wykładowcą dwukrotnie, po drugim wykładzie w 1986 podszedłem z prośbą /uwagą, aby mi coś wytłumaczył, bo coś mi nie pasowało, albo nie zrozumiałem. Miałem wtedy 35 lat i uważałem, że moje poglądy są też coś warte, ale nie byłem na tyle odważny, aby wchodzić w publiczna polemikę, lub po prostu nie wygłupić się. Na moje zapytanie, pan Tadeusz odpowiedział, że teraz nie ma czasu bo jest gdzieś umówiony, ale chętnie mi to wytłumaczy kiedy indziej. Na to ja, ale kiedy? Proszę do mnie zadzwonić, a numer telefonu pytam – jest w książce telefonicznej usłyszałem. Byłem trochę zaskoczony bo konspira, nielegał, a tu po prostu; proszę zadzwonić, numer jest w książce telefonicznej.
Kilka dni później wieczorem zadzwoniłem. Pan Tadeusz przyjął moje zaproszenie na herbatę, co było moim następnym zaskoczeniem. A już w ogóle realia konspiry przewróciły mi się do góry nogami, bo to On przyjechał do mnie. Był co prawda po jakimś spotkaniu w okolicy, ale fakt taki był. Dziś miałbym może jakieś pamiątkowe zdjęcie, ale wtedy i okoliczności nie te i chyba by nie wypadało, zresztą nie myślałem o tym. Przez półtorej godziny pytałem i słuchałem. Piliśmy herbatę, pan Tadeusz wypalił ze dwa albo trzy papierosy. Musiałem trochę też opowiedzieć o sobie i swojej rodzinie.
Coś co czytałem w publikacjach podziemnych, a kilka lat później Tadeusz Mazowiecki prezentował jako Osoba publiczna i Premier Rzeczpospolitej trafiło do mnie wprost, w twarz, w pamięć. Takie pojęcia jak Zasady i Wartości jak Uczciwość i Szlachetność, to nie było coś w umyśle, to było obok mnie, wtedy nie przeżywałem tego jak dziś. Dziś w żalu za Wielkim Człowiekiem wróciły mi tamte chwile. Bardzo Ważne chwile w moim życiu.
Żegnam Panie Tadeuszu.
Nadarzyn 28 X 2013 roku - Ryszard Zalewski