Ostatnio dość sporym echem odbiła się informacja podana przez gminnych propagandystów o nieprawomocnej decyzji, jaką po dwuletniej analizie podjął Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, która mówi o przekazaniu wójtowi i jego zastępcy nr IP komputerów, z których napisano kilka komentarzy naruszające ich zdaniem dobra osobiste.
Przypomnijmy tylko, że pełnomocnicy obu panów żądali od nas nie tylko nr IP komputerów z których te komentarze zostały napisane, ale też IP osób, imiona, nazwiska, adresy zamieszkania, pobytu, nr PESEL, nr NIP oraz serie i numery dowodów osobistych tych autorów. Pisaliśmy o tym dwa dni temu.
Jednak abstrahując od meritum tej sprawy i fakcie, że informacja ta naszym zdaniem miała wywołać strach u czytelników portalu nadarzyn.tv, to chcielibyśmy obnażyć obłudę, zakłamanie i hipokryzję propagandy Urzędu Gminy Nadarzyn i to nie po raz pierwszy.
Wójt ma 6 zarzutów poświadczenia nieprawdy, zastępca zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie upojenia alkoholowego, ale o tym z propagandowych mediów się już nie dowiemy, bo jak można przeczytać z wpisów pracowników oraz beneficjentów gminnych, nie zapadły jeszcze prawomocne wyroki i może okazać się, że obaj panowie są niewinni.
Swoją drogą jakież to musi być zakłamanie i strach przed utratą pracy, jeżeli wypowiadają to katolicy chodzący do kościoła i przyjmujący komunię, kiedy doskonale zdają sobie sprawę jaka jest prawda, a co niektórzy w swoim środowisku mówią o tym na głos.
Na razie nie dowiemy się też, kto jest antymalkontentem, oczerniającym wyłącznie opozycję i nasz portal na łamach Wiadomości Nadarzyńskich. Jeszcze w 2015 roku zwróciliśmy się z takim pytaniem do wójta, który odmówił nam na nie odpowiedzi, powołując się na prawo prasowe.
Czyli wójt mógł odmówić my nie. Sprawa trafiła do SKO, a następnie do WSA, w których podzielono rację wójta. Obecnie jest ona w NSA i oczekujemy na termin rozprawy.
Podobna sprawa miała w innej odległej miejscowości, gdzie również doszła ona do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten jednak rozstrzygnął proces zgoła odmiennie i stwierdził, że burmistrz w takim wypadku nie miał prawa odmówić informacji.
Tam jednak włodarze gminy poszli jeszcze dalej i stwierdzili, że nie wiedzieli, kto jest autorem tekstów publikowanych na stronach finansowanych przez urząd.
Obywatel ma prawo wiedzieć, kto redaguje teksty na urzędowych stronach i trochę o propagandzie
O tym, że samorządy nie powinny wydawać prasy, tylko biuletyny napisał również portalsamorządowy.pl
Gminy i powiaty nie powinny wydawać prasy tylko biuletyny
Autorzy napisali w nim, że: "Zdaniem rzecznika działalność ta nie powinna jednak przybierać formy zwykłego tytułu prasowego. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że podstawowe standardy stanowiące o prawie obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej, nie będą realizowane."
O tym, że działania gazet samorządowych są nielegalne swojego czasu napisała też nowagazeta.pl
Nielegalne działania gminnej gazety
w której poinformowała o raporcie wrocławskiego oddziału RIO. Kolegium odniosło się tam między innymi do treści, jakie mogą się znajdować w gazecie samorządowej. Stanowisko nie pozostawiło żadnych wątpliwości. Gmina powinna zamieszczać tylko takie treści, które są istotne dla mieszkańców danej społeczności, a więc np. informacje o swoich działaniach i zamierzeniach czy o aktach prawa miejscowego, a więc o np. podjętych uchwałach czy ogłoszonych przetargach, o organizowanych akcjach, czy imprezach. „Nie spełniają tego natomiast publikacje o charakterze politycznym, tym bardziej jednostronne.” A takich w „Panoramie Trzebnickiej” (tu śmiało można również podpiąć Wiadomości Nadarzyńskie) jest wiele. Dalej kolegium zauważa, że „wspólnota samorządowa z natury swej jest różnorodna. Mieszkańcy różnią się między sobą poglądami. Ukazywanie opozycji w negatywnym świetle zaspokaja potrzeby wyłącznie ich przeciwników politycznych. Co więcej, dokonywane jest za pieniądze, które – jako publiczne – są pieniędzmi także tej opozycji. Takie publikacje powodują, że wydawanie gazety przestaje się mieścić w zadaniach własnych gminy.”
O tym fakcie na naszej stronie pisaliśmy wiele razy, jednak nikt nie podchodził do niego poważnie, nawet jeden z radnych Tomasz Siwa próbował ironizować na sesji Rady Gminy, że co ma wrocławskie RIO do "WN". Dopiero gdy warszawski oddział RIO stwierdził nieprawidłowości w wydawaniu "WN" urzędnicy zastosowali fortel, przekazując ich wydawanie do Nadarzyńskiego Ośrodka Kultury. A to również nie powinno mieć miejsca, ponieważ ten jest jednostką samorządową i podlega takim samym zasadom jak Urząd Gminy.
No ale jak tu w takim razie walczyć z opozycją? Zamiast wykonywać swoje obowiązki sumiennie, tak żeby mieszkańcy czuli się szanowani, to wymyśla się fejkowe konta, antymalkontentów i za anonimową maską uderza w tych, którzy mają inne zdanie.
Ot taka hipokryzja propagandy za publiczna pieniądze.