O wystawach patriotycznych organizowanych przez Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Nadarzyn, w którym koordynatorem i autorem prac jest pan Ryszard Zalewski, pisaliśmy już niejednokrotnie. Za każdym razem nasz portal wspiera je medialnie i tak też było ostatnio.
Upamiętnianie tradycji, krzewienie patriotyzmu, a także historii o przodkach, to obszary życia, które powinny być traktowane z powagą i na równi z innymi elementami rozwoju gminy, gminnej społeczności.
Nie jeden wójt, czy burmistrz chciałby mieć na swoim terenie stowarzyszenie, w którym osoby poświęcają swój czas, a także własne pieniądze dla lokalnej społeczności.
Tak jednak w Gminie Nadarzyn nie jest. Tu zamiast pomocy ze strony samorządu, urzędnicy piętrzą problemy, a wystawy traktowane są jak piąte koło u wozu.
Absolutnie niezrozumiała jest ostatnia decyzja wójta Janusza Grzyba, który wezwał Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Nadarzyn, organizatora ostatniej wystawy dotyczącej rocznicy zakończenia II wojny światowej, do usunięcia zdaniem wójta bezprawnie usytuowanego namiotu w którym ona się znajduje. Niezrozumiały jest też powód wezwania, który wskazuje oddanie rzeczy użyczonej, osobie trzeciej (?), a także fakt, że w miejscu tym spożywanie alkoholu jest zabronione.
Trochę to niezręczne i trąci farsą, w szczególności kiedy osoby wzywane do opuszczenia namiotu z powodu swojego zachowania (spożywały alkohol i hałasowały) odmówiły tego oświadczając, że na przebywanie w namiocie mają zgodę wójta. Zostało to zgłoszone na policję. W tym dniu przez 6 godzin nie przejechał przez rynek żaden patrol policyjny ani straży gminnej. Interwencja policji odbyła się dopiero ok 21.30, ale nie wywarła ona żadnego wrażenia na te osoby. Dodatkowo uniemożliwiały one później zamknięcie namiotu.
Biorąc jednak pod uwagę pierwszy powód, wezwanie jest nieco zaskakujące.
O harmonogramie zaplanowanych wystaw, również tej, wójt Gminy Nadarzyn został poinformowany przez SPGN pismem, które do urzędu wpłynęło 29 stycznia 2016 roku. Widnieje na nim pieczątka SPGN-u oraz podpisy członków zarządu.
29 lutego 2016 roku wójt odpisał na nie informując, że popiera wszelkie inicjatywy historyczno - patriotyczne w szczególności te SPGN-u, jednak poprosił o dopełnienie w tym zakresie formalności i podpisanie stosownej umowy. Ta 23 marca 2016 roku została podpisana przez zastępcę wójta Tomasza Muchalskiego i pana Ryszarda Zalewskiego, jako odpowiedzialnego za wystawę i upoważnionego do działania w imieniu stowarzyszenia.
Umowa jest dość prosta, a jednym z jej ważnych elementów jest wskazanie, że ekspozycja wystaw nie może utrudniać ruchu pieszego, co też zostało dochowane.
Faktem jednak jest, że w umowie brakuje słów "zawarta z SPGN reprezentowane przez Ryszarda Zalewskiego", natomiast jest "zawarta z Ryszardem Zalewskim". Ma on co prawda upoważnienie do działania w imieniu SPGN-u, ale czy to wystarczy dla wójta?
Dodać tu trzeba, że umowa sporządzona była przez gminnych urzędników. Dlaczego mając do dyspozycji wcześniejsze pisma, w których jednoznacznie występowało stowarzyszenie, umowę sporządzono wyłącznie na Ryszarda Zalewskiego. Kolejna niekompetencja, czy sprytnie zastawiona pułapka?
Czy wójta, aż tak bardzo kuły w oczy logotypy stowarzyszenia?
Wczoraj dodatkowo pan Ryszard Zalewski odebrał wezwanie w którym straszy się go konsekwencjami prawnymi.
Przypomnijmy, że kamień "przyjaźni polsko-azerskiej" w dalszym ciągu usytuowany jest na terenie gimnazjum w Nadarzynie, niezgodnie z uchwałą Rady Gminy i bez stosownych pozwoleń budowlanych. Ale to podobno jest teren prywatny i według widzimisię wójta, tak ma być.