Przed weekendem do naszej redakcji zatelefonował mieszkaniec Starej Wsi. Na pozór ze sprawą błahą, ale postanowiliśmy to sprawdzić, a co więcej opisać na naszym portalu.
Z rozmowy telefonicznej wynikało, że nasz rozmówca jest starszym panem, którego zainteresował wypielony grób na cmentarzu parafialnym w Nadarzynie.
Otóż jego uwagę zwrócił fakt wypielenia i posadzenia kwiatów na grobie Czesława Kielczyka. Ów pan mocno się zdziwił, że ktoś jeszcze pamięta o komendancie milicji obywatelskiej, który w 1945 roku, kiedy Polska była już zależna od ZSRR, stanął w obronie mienia, a nawet życia mieszkańców Nadarzyna, przed żołnierzami Armii Czerwonej.
W wyniku swojej obywatelskiej postawy oraz sumiennie wykonywanych obowiązków do jakich został powołany, w dniu 9 września 1945 porucznik Milicji Obywatelskiej Czesław Kielczyk został zamordowany przez pijanych żołnierzy Armii Czerwonej wracających z frontu.
Sprawa zainteresowała nas tym bardziej, gdyż na wiosnę przy zbieraniu materiałów do innego artykułu, pomagaliśmy oczyścić ten grób z porośniętych chwastów, panu Ryszardowi Zalewskiemu (poszukiwaczowi lokalnej historii).
Tym razem jednak to nie była zasługa pana Ryszarda.
Wyjaśnienie sprawy okazało się prozaiczne, ale w pewnym sensie też ciekawe dlatego o niej piszemy.
Okazało się, że w gminie mamy panią Zosie (mieszkankę Ruśca), która całkowicie bezinteresownie, kiedy tylko może przyjeżdża na cmentarz i zajmuje się zaniedbanymi grobami bez względu na to kto w nich leży.
Jak się dowiedzieliśmy, jednym z grobów, które na stałe weszły pod opiekę pani Zosi, jest grób rodziny Płaszczyńskich, czyli m.in. księdza proboszcza z lat 70-tych.