Pruszkowska prokuratura zakończyła śledztwo dotyczące zabójstwa 35-letniej Chinki Qui Z., której ciało w kwietniu 2012 roku, znaleziono w spalonym samochodzie w Parolach.
Zaginięcie kobiety 15 kwietnia 2012 roku zgłosił na policję jej narzeczony. Poinformował on, że tego dnia kobieta wyjechała swoim BMW z hotelu w Wólce Kosowskiej, jednak już do niego nie wróciła. Kilkanaście godzin później spalone auto ze szczątkami ludzkimi znaleziono w lesie Parolach. Policja od razu skojarzyła, że może to być zaginiona Chinka.
Potwierdziła to sekcja zwłok. Ustalono także, że kobieta została brutalnie pobita oraz zadano jej ciosy nożem. Miała połamane żebra i przebite serce oraz płuca. Prawdopodobnie już nie żyła, gdy podpalono samochód.
Pierwsze podejrzenia o zabójstwo padły na rodaków zamordowanej, ale wszyscy zatrzymani mieli alibi. Po dwóch miesiącach policjanci dotarli do Kamila D., który pracował u Chinki oraz jego kolegi Dominika K.
Dowodem obciążającym obu panów było nagranie z monitoringu sprzed hotelu w dniu zaginięcia. Widać na nim było, jak mężczyźni swoim samochodem blokują Chince drogę wyjazdową, a po krótkiej kłótni z ochroną ruszają za samochodem młodej kobiety. Po chwili wyprzedzają auto i znów blokują drogę. Tym razem wybijając szybę porywają kobietę i odjeżdżają oboma samochodami.
Jak się okazało prowodyrem tej zbrodni był Kamil D. były pracownik, który nie dostał wynagrodzenia w wysokości 3 tys. zł i w ten sposób chciał je odebrać.
Podczas śledztwa mężczyźni byli poddani obserwacji psychiatrycznej. Biegli stwierdzili, że mogą odpowiadać za swój czyn.
Prokuratorom nie udało się ustalić, który z podejrzanych ranił Chinkę nożem. Obaj mężczyźni czekają w areszcie na procesu. Obu grozi nawet dożywocie.