Podwarszawska gmina Izabelin wprowadziła system gospodarowania odpadami już w styczniu 2012 roku. Mieszkańcy podjęli taką decyzję w referendum. Według wójta Izabelina dzięki temu śmieci zamiast trafiać do lasów lub na dzikie wysypiska są utylizowane lub składowane legalnie. Za wywóz śmieci płaci większa liczba mieszkańców, także ci, którzy dotąd próbowali oszczędzać wyrzucając je do lasu.
Władze gminy przygotowały system odbioru śmieci na kilkanaście miesięcy przed terminem wyznaczonym w ustawie śmieciowej. Dziś podkreślają zalety nowych rozwiązań
– 99 proc. gospodarstw domowych jest w systemie, 90 proc. mieszkańców płaci regularnie – tłumaczy wójt gminy Izabelin, Witold Malarowski.
Poza tym gmina wychodzi mieszkańcom na przeciw. Umożliwia na przykład rozłożenie opłat na raty, a najbiedniejszych wspiera w tym ośrodek pomocy społecznej.
Działający od półtora roku system pozwala kontrolować ilość śmieci i to, co się z nimi dzieje. Władze gminy nie są jednak w stanie ocenić, czy mieszkańcy płacą dziś za wywóz śmieci więcej. Wójt podkreśla, że na pewno płacą za to, co wyrzucają. Wcześniej nie było to takie oczywiste.
– Często udawaliśmy, że oddajemy odpady w całości. Wystarczyło mieć pojemnik mały, 60-120 litrów, raz na miesiąc dla rodziny np. 10-osobowej i człowiek się wywiązywał z tegoż obowiązku oddawania odpadów. Otóż strumień rzeczywisty tych odpadów jest znacznie większy i tu nie ma co udawać, że byliśmy formalnie w porządku – wyjaśnia Witold Malarowski.
Dla gminy, której 80 proc. powierzchni stanowi Kampinowski Park Narodowy, system to także łatwiejsza ochrona cennych przyrodniczo terenów.
– Jest pewna grupa mieszkańców, która na tym, co jest na końcu łańcucha pokarmowego zawsze próbuje zaoszczędzić i na odpadach była największa skłonność oszczędzania, w związku z tym mieliśmy problemy z odpadami w lesie – mówi Witold Malarowski.
System nie zlikwidował wszystkich dzikich wysypisk i zjawiska wyrzucania drobnych śmieci na ulicach. Zdaniem władz gminy to przede wszystkim kwestia edukacji. Jednocześnie gmina planuje rozmieszczenie w gminie większej ilości koszy na śmieci, zwłaszcza w miejscach uczęszczanych przez turystów.
– Nie ma nowych wysypisk śmieci, to jest najważniejsze. Coś jeszcze w lesie czasami można spotkać. Ten jeden procent, który nie jest w systemie, może jeszcze takie widoczne w lesie skutki powodować, ale to już jest margines w stosunku do tego, co było – zapewnia wójt.
I podkreśla, że wprowadzenie ustawy śmieciowej nie powinno sprawiać problemów także innych gminom, pod warunkiem, że zostanie w sposób poprawny i odpowiedzialny przygotowane.
– Mieliśmy pewną komfortową sytuację, bo konsultacje z mieszkańcami były właściwie prowadzone ponad rok czasu i mieszkańcy wiedzieli dokładnie z czym mają do czynienia, a później po wprowadzeniu tego systemu okazało się, że naprawdę to działa – zachęca Witold Malarowski.