Zakład Utylizacyjny w gdańskich Szadółkach kosztował ponad 300 mln złotych. Miał być wzorem dla innych komunalnych inwestorów. Na razie jest miejscem nieustającego konfliktu z okolicznymi mieszkańcami.
Składowisko śmieci w Szadółkach istnieje od wielu lat i jak mówią starzy mieszkańcy smród otaczał je zawsze. Kiedyś jednak problem był mniejszy, bo prymitywne składowisko otaczały nieliczne domy.
W ostatnich latach powstał nowoczesny z założenia zakład utylizacyjny, pobudowano też nowe osiedla, które dostały się w zasięg oddziaływania Szadółek.
Na internetowych portalach nie brakuje komentarzy w stylu: dobrze wiedzieli, że tam śmierdzi, to po co kupowali domy? Teraz niech nie narzekają!
- Ludzie kupują tu domy, bo od lat obiecuje się, że zakład się unowocześni i problemów ze smrodem już nie będzie - mówi Magdalena Nowicka z Rady Osiedla Jasień.
Tymczasem nadal mimo wielomilionowych inwestycji smród jest intensywny.
-Trzeba coś z tym zrobić. Albo zlikwidować, bo żyć w takich warunkach jest ciężko - uważa Nowicka. Jak mówi, starzy mieszkańcy Szadółek, spytani, czy im śmierdzi, odpowiadają: nie, przyzwyczailiśmy się. - Lokatorzy nowo wybudowanych osiedli z Jabłonowa nie chcą żyć w takich warunkach - dodaje.
Poza tym - jak podkreśla - dla wielu z nich ważne jest nie tylko zlikwidowanie przykrego zapachu, ale także odpowiedź na pytanie, czy zakład nie emituje szkodliwych dla zdrowia związków.
Zjednoczeni przeciwko zakładowi
Przełomowym momentem w walce z uciążliwym sąsiedztwem Szadółek paradoksalnie okazała się zakończona w 2011 roku modernizacja zakładu.
- Było ciężko, ale wszyscy czekali, że po wykonaniu za wielkie pieniądze modernizacji wszystko zmieni się na lepsze - mówi prezes Stowarzyszenia Sąsiadów ZU Szadółki Jarosław Paczos. - Tymczasem okazało się, że jest jeszcze gorzej niż wcześniej. Sprowokowało to nas do działania. Niemal równo rok temu założyliśmy nasze stowarzyszenie.
Kilkunastomiesięczna walka członków stowarzyszenia przynosi efekty. W grudniu odbyło się spotkanie wszystkich stron zaangażowanych w sprawę, wówczas padła propozycja powołania Rady Interesariuszy. Projekt zrealizowano na początku roku.
- Była to propozycja ZU i miasta. Nie mogliśmy jej odrzucić - mówi prezes Paczos. - Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń związanych z sytuacją, gdy organizacja strażnicza, za jaką się uważamy, wchodzi osobowo w struktury, w których podejmowane będą decyzje, ale trudno było odmówić tej inicjatywie.
Paczos podkreśla jednak, że stowarzyszenie bardzo krytycznie będzie patrzeć na poczynania rady.
- Jeśli tylko wyczujemy, że nie chodzi o żadne konkretne działania, lecz o zwykłą propagandę i pokazanie w mediach, że coś się w Szadółkach dobrego dzieje, natychmiast się z rady wycofamy.
Rada ustaliła, że w pierwszym zadaniem, jakie należy wykonać, jest profesjonalna analiza istniejącej sytuacji. Dotyczy to zwłaszcza stanu kwater składowania, systemu odgazowania, przebiegu procesów w kompostowni oraz na placu dojrzewania kompostu. Dopiero wtedy będzie możliwe podjęcie decyzji o działaniach modernizacyjnych czy inwestycyjnych w zakładzie.
- Mamy nadzieję, że współpraca w radzie wpłynie pozytywnie na reputację Zakładu Utylizacyjnego i polepszy jego relacje z lokalną społecznością - mówi dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Gdański Dimitris Skuras.
źródło:http://www.portalsamorzadowy.pl
Autor:Piotr Toborek