Na ostatniej sesji Rady Gminy, jedną z uchwał jaką radni mieli uchwalić była ta w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla działki nr ew. 152/15 we wsi Kajetany w Gminie Nadarzyn.
Na pierwszy rzut oka wyglądała ona niewinnie, ale jak się okazało nie do końca.
Po pierwsze uchwała miała zmienić Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla jednej działki. Z tego co się dowiedzieliśmy Gmina Nadarzyn ma już około setki najrozmaitszych planów miejscowych.
Czy w takim razie takie plany maja być uchwalane dla każdego mieszkańca z osobna, oczywiście dla tego który zna się z radnym, albo sołtysem? Dlaczego na równi nie są traktowani chociażby sąsiedzi przy posesjach których zmieniany jest PZP?
Wytłumaczeniem dla tego przypadku, jak powiedziała pani Rodkiewicz miało być - "W celu tam, wykonania wyroku sądu" i pewnie nikt by się nad tym nie zastanowił, gdyby tematu nie zaczęła drążyć radna Katarzyna Jach.
Okazało się, że działka ma 1000m2 i stoi na niej jeden dom, a decyzja sadu dotyczy współwłaścicieli nieruchomości, którym sąd nakazał podzielić majątek (prawdopodobnie w wyniku rozwodu) i utworzyć w domu który zamieszkiwali razem, dwa lokale. Właściciele zgłosili się w tej sprawie do Starostwa Powiatowego, ale nie wyraziło ona zgody na takie działanie, ze względu na niedostosowanie do PZP.
Sprawa trafiła więc do wójta i tu jest ciekawostka, ponieważ wniosek złożono w grudniu 2016 roku, a więc przeleżał on 1,5 roku. Dlaczego zatem poprzednia kierownik, jako doświadczona w tych sprawach nie podjęła tematu? Dlaczego wójt, przez półtora roku nie nakazał wykonać niby wyroku sądu? Dlaczego dopiero teraz, gdy była kierownik referatu geodezji jest na zwolnieniu lekarskim, a sama pani Rodkiewicz przyznaje, że sprawami planistycznymi zajmuje się od niedawna, uchwała trafia raptem do Rady?
Jeżeli sprawą zajmowała się była kierowniczka, to dlaczego nie poczekano na jej powrót, a może w tej sprawie jest drugie dno i nie było zgody na takie działania?
Teraz zmiany trzeba zlecić zewnętrznemu biurowi projektowemu, za co Gmina będzie musiała zapłacić.
Dlaczego więc, za czyjś rozwód muszą płacić wszyscy mieszkańcy? Czy teraz każdy, któremu sąd nakaże podział majątku będzie mógł się zgłosić o zmianę PZP?
Oczywiście nie obyłoby się w tej sprawie bez ratunku przewodniczącej Danuty Wacławiak, która jak zwykle chyba nie wiedziała co mówi, porównując zabudowę bliźniaczą do podziału jednego domu na dwa lokale. Stwierdziła ona również, że jest to pomoc mieszkańcom, ale już nie dodała, że zapłacimy za nią wszyscy, bo opłata planistyczna w naszej gminie chyba nie była stosowana nigdy.