Kolejny przykład dumy i zaangażowania samorządowców. W tym jednak przypadku nie o tyle absurdalny, co bardzo niebezpieczny. Rowerzyści poruszający się w kierunku Walendowa, przy rzece Utrata będą zmuszeni w pewnym momencie wyjechać na jezdnię (barierka wskazuje, że w tym miejscu innego rozwiązania spodziewać się nie można).
Miejsce to ma ograniczoną widoczność przez rosnące tam drzewa i krzaki. Za każdym razem rowerzysta, który będzie chciał uniknąć czołowego zderzenia z samochodem nadjeżdżającym z naprzeciwka będzie musiał się tam zatrzymać i sprawdzić, czy nic nie jedzie. W innym wypadku może dojść do nieszczęścia.
Ścieżki rowerowe miały być jednym z ważniejszych zadań w naszej gminie, w tej kadencji samorządowej. Niestety, tak jak z wieloma innymi inwestycjami tu też mamy do czynienia z partactwem, nieprzemyślanymi decyzjami i nieprzygotowaniem do takich prac.
Ostatnio opisywaliśmy fragment ścieżki rowerowej przebiegającej przez targ w Nadarzynie. Ciężko mówić o jej wybudowaniu bo wykonawca pokusił się tylko o wymalowaniu jej trasy na kostce brukowej już tam zastałej nie zważając, że w sobotę odbywa się tam handel. Czy w takim razie, w tym czasie ścieżka będzie nieczynna? A przecież można było ją poprowadzić bezkolizyjnie pomiędzy targiem, a działkami letniskowymi.
Kolejny absurd zauważył jeden z internautów przy ulicy Plantowej w Nadarzynie. Przy ścieżce rowerowej postawiono znak zakazu wjazdu dotyczący rowerów. Czy ktoś może wytłumaczyć o co chodziło autorowi?
Na portalu społecznościowym można znaleźć tłumaczenia, że ścieżki nie zostały jeszcze oddane do użytku. To czy nie stanowią one dalej terenu budowy, który powinien być niedostępny dla postronnych. Czy Gmina, gdyby ktoś, coś zrobił sobie na takiej nieoddanej ścieżce, nie musiałaby płacić wysokiego odszkodowania?