Szanowny Panie Redaktorze!
Mój sąsiad z racji swojego zawodu ma stały kontakt z ludźmi związanymi z infrastrukturą Warszawską i Urzędem M.St. W-wy. Parokrotnie mi mówił, że Pani Prezydent chyba bardzo nie lubi kierowców, ponieważ wszędzie tam, gdzie mogłaby wprowadzać (często niewielkim kosztem) ułatwienia, utrudnia im życie. Ja, po latach spędzonych w Nadarzynie doszedłem do wniosku, że nasze władze gminne też chyba bardzo nie lubią kierowców. Nasz, tj. Nadarzyniaków problem polega na tym, że prawie wszyscy jesteśmy kierowcami, tak więc wychodzi na to, że władze naszej gminy chyba bardzo nie lubią mieszkańców Nadarzyna.
Od wielu lat mieszkam w Nadarzynie. Przeprowadziłem się z mojej ukochanej Warszawy, która stała się głośną, zakorkowaną i pełną tłumu, nie do wytrzymania metropolią do spokojnej, pełnej uroku podwarszawskiej miejscowości. Liczyłem na urok małego domu z ogrodem wkomponowanego w wiejski pejzaż, świetnie skomunikowanego z okolicą oraz z samą Warszawą.
I nie przeliczyłem się. Na dokładkę jednak dostałem lokalną władzę, która mogłaby zrobić z okolicy podwarszawską perłę a nie wiedzieć czemu stara się zrobić z niego podmoskiewski grajdół.
Do wyjątkowej nieudolności i niechlujstwa nasza władza gminna zdążyła nas już przyzwyczaić. Różnego rodzaju "kwiatki" można spotkać w wielu miejscach naszych pięknych skądinąd miejscowości. Jednak wykonanie ścieżek rowerowych przez gminę Nadarzyn przechodzi wszelkie pojęcie "tumiwisizmu", bałaganiarstwa i braku nadzoru nad wykonawcą. Dzięki temu powstało zagrożenie dla ruchu kołowego i pieszego (na poboczach drogi).
Do listu dołączam zdjęcia pokazujące niedbalstwo wykonawców ścieżki rowerowej. Dziury w jezdni głębokości niekiedy nawet kilkudziesięciu centymetrów – po deszczach wypełnione wodą, więc bardzo zdradliwe dla kierowców. Największa i najgłębsza z nich znajdowała się do dzisiaj w ul. Pruszkowskiej w Strzeniówce, tuż przy sklepie spożywczym (skrzyżowanie z ul. Jodłową). W poniedziałek (18 września) przejeżdżałem tamtędy o godz. 7 rano. Policjant na moich oczach zdejmował założony przed dziurą (zapewne w nocy przez Policję) trójkąt odblaskowy. Pewnie sądził, że robotnicy o 7-mej przystąpią do pracy. Załatali dziurę dopiero grubo po 8-mej (podejrzewam, że po interwencji Policji). A co z pozostałymi dziurami? Kolejny giganty jest także w ul. Pruszkowskiej, róg Plantowej (niedaleko Warusa). Tuż przy wysepce, więc trudno tę dziurę ominąć. Tam też jest zatopiona w wodzie nowo wybudowana ścieżka rowerowa – aż pięści się same zaciskają, gdy człowiek patrzy na niszczejącą w wodzie, świeżo ukończoną inwestycję. Czyste marnotrawstwo.
Szanowny Panie Redaktorze! Bardzo uprzejmie proszę Pana o podjęcie tego tematu i interwencję w Urzędzie Gminy Nadarzyn, aby urząd gminy zaczął w końcu skutecznie nadzorować wybranych przez siebie wykonawców.
Z wyrazami szacunku,
(imię i nazwisko autora znane redakcji)