Pierwsze większe opady śniegu i jedne z pierwszych zdarzeń drogowych "tej zimy" z nie dostosowaniem prędkości do panujących warunków.
Po godzinie 19.00 na tracie katowickiej w Nadarzynie w kierunku Warszawy, kierowca prawdopodobnie nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze i wylądował w rowie na dachu. Na szczęście wyszedł z auta o własnych siłach i nic mu się nie stało.
Na drogach panują coraz gorsze warunki, a zatem kierowcy nogi z gazu.
Żenująca sytuacja!
Podczas pracy dziennikarskiej i zbierania informacji prasowych jakimi są również zdjęcia ze zdarzeń, doszło do nietypowej sytuacji. Jeden ze strażaków OSP Nadarzyn (zastępca naczelnika Bartłomiej Call) chyba chciał się dowartościować jako funkcjonariusz na służbie i postanowił utrudniać pracę dziennikarzowi, próbując zasłaniać plecami obiektyw aparatu. Swoją drogą musiało to z daleka komicznie wyglądać takie przeskakiwanie pana strażaka raz w lewo raz w prawo.
Podczas każdej podobnej akcji obowiązują standardy i każdy wie, co może i jak powinien się zachować. Zarówno policjanci, czy strażacy, widząc pracę kamerzystów, czy fotoreporterów, raczej rzadko mają z nimi problem, chyba że ci utrudniają pracę funkcjonariuszom lub wchodzą na teren podjętych działań.
Tu strefa działań wyznaczona była wyłącznie na trasie katowickiej i problemów nie mieli strażacy z Państwowej Straży Pożarnej z Pruszkowa, która dowodziła akcją, problem miał strażak OSP Nadarzyn.
Zamiast zająć się swoimi działaniami, lub nawet wyznaczeniem jej strefy, to chyba pana strażaka poniosło, narażając się nie tylko na śmieszność, ale także na konsekwencje prawne. Dziennikarze też mają prawa i ochotnicy również powinni się z nimi zapoznać.