Niedawno pisaliśmy o stanie ulicy Plantowej w Nadarzynie, która zaledwie miesiąc po jej naprawieniu wygląda tak, jak przysłowiowy szwajcarski ser. Dziur ominąć się nie da, a co więcej z każdym dniem się one powiększają. Pieniądze wyrzucone w błoto i to w dosłownym jego znaczeniu. Ale nie jest ona jedyną tak zniszczoną w Gminie.
"Gmina Nadarzyn przez ostatnie lata zmieniła się nie do poznania".
Takie zdanie można usłyszeć, gdy tylko atakuje się wójta i jego zastępcę za ich nieudolność w gospodarowaniu naszym mieniem. Przykładów na naszym portalu można znaleźć aż nadto, a niektórzy mieszkańcy mają je na co dzień, borykając się z istnym wyzwaniem dotarcia do pracy, jej powrotu, czy też samym pobytem w miejscu zamieszkania.
Taką istną szkołę przetrwania w XXI wieku mają np. mieszkańcy Kajetan, miejscowości która jest rozsławiona na świat poprzez Centrum Słuchu i Mowy. Placówka ta, swoimi nowatorskimi operacjami, czy sprzętem który się w niej znajduje, naprawdę może zachwycać i pewnie przewyższa standardem niejedną znajdujące się w zachodniej Europie, czy Stanach Zjednoczonych. Czy ktoś w świecie czytający o instytucie profesora Skarżyńskiego, mógłby się domyślić, że kilka ulic dalej mamy wiek wcześniejszy? Mieszkańcy nie mają miejskiej wody, kanalizacji, a światło jest pewnie tylko dlatego, że za jego doprowadzenie nie odpowiadał wójt gminy. Gdzie więc te zmiany nie do poznania dla tych mieszkańców?
Zarówno w Kajetanach jak i innych sołectwach naszej Gminy zmorą są drogi. Tak jak wspomniana na początku Plantowa, to nie jedyna której obraz jest wręcz tragiczny.
Ogólnie dróg gruntowych w naszej Gminie mamy około 60 % i większość z nich przez ostatnie lata jest naprawiana tak samo. Na wiosnę i jesienią, przejeżdża równiarka, wysypywany jest tłuczeń, albo coś, co się tylko nazywa tłuczniem i po pierwszych opadach deszczu stan dróg powraca do normy, czyli sprzed naprawy.
Teraz też jest okres w którym drogi powinny być naprawiane. Wykonawca zgodnie z umową ma czas do 20 listopada, ale nigdzie go nie widać. Jak nam donoszą mieszkańcy, z referatu inwestycji słyszą tylko że: „nie możemy się skontaktować z wykonawcą”, „wykonawca musi wymienić część która uległa zniszczeniu w maszynie profilującej”, „wyjechał na ulice gminne”, „ nie wyjechał, termin - harmonogram ma być ustalony w najbliższy poniedziałek z referatem inwestycji” i tym podobne.
Tak, że od dzisiaj zostało mu zaledwie 13 dni do sprofilowania wielu ulic. Czy więc zdąży? Czy urzędnicy wyciągną konsekwencje, jeżeli nie zdąży? I czy jakość tych prac nie spowoduje, że za miesiąc znów będą potrzebna kajaki, aby dotrzeć do domu?
To jest dość dziwne, ale te pytania powtarzają się co roku, a urząd którym kieruje wójt Janusz Grzyb jest wręcz na nie głuchy. Czy naprawdę nie można zrobić tego raz, a porządnie? Dlaczego nie szuka się realnych rozwiązań na lata, tylko co roku reanimuje tego samego trupa?
Wykaz dróg gminnych (w niektórych przypadkach rodzaj nawierzchni mógł ulec zmianie)