O arogancji i bezczelności nadarzyńskiej władzy pisaliśmy już wielokrotnie, czasami w domyśle, innym razem nazywając je po imieniu.
Dzisiaj po raz kolejny potwierdziło się, że gdyby wójt z zastępcą mogliby otrzymywać dyplomy, tylko w tych dwóch kategoriach to zabrakłoby w ich gabinetach ścian do powieszenia tak zacnych laurek. Nawet nas to wielce nie zdziwiło, a raczej rozbawiło.
W wielu gminach szczegółowa działalność urzędnicza, a w szczególności dotycząca finansów, zamieszczana jest na stronach urzędu. W naszej gminie jest nieco inaczej. O większość rzeczy trzeba występować w drodze zapytania o informację publiczną. I tak też robimy. Swojego czasu, w Wiadomościach Nadarzyńskich pojawił się nawet zarzut, że w ten sposób mieszkańcy, bo nie tylko o nasz portal chodziło, paraliżują prace urzędu.
Aby usprawnić pracę, specjalnie w tym celu na początku 2014 roku stworzono referat organizacyjny, w którym pełnienie obowiązków kierownika powierzono pani Żanecie Wójtowicz. Niestety, po dwóch latach dalej nie ma kierownika mimo, że na wykształcenie pani p.o. urząd wydał co najmniej 20 tys zł. W referacie tym jest za to wysoka niekompetencja, chyba że działanie to jest zwykłą premedytacją.
W otrzymywanych odpowiedziach, najczęściej dokumenty nie mają chronologii, czasami mieszane są z różnymi tematami lub część stron dokumentu jest po prostu do góry nogami. Już się do tego przyzwyczailiśmy.
W sierpniu i wrześniu pojawił się inny problem ponieważ w przypadku dwóch zapytań nie otrzymaliśmy pełnych odpowiedzi. Okazało się, że w zapytaniu nie wpisaliśmy słowa "wszystkich" dokumentów lub też nie poprosiliśmy o załączniki do dokumentów i otrzymaliśmy informację, z której tak naprawdę niewiele można było się dowiedzieć. W przypadku dwóch innych zapytań termin 14 dniowy na odpowiedź kończył się 29 września, więc kiedy ich nie otrzymaliśmy, 30 września napisaliśmy maila do urzędu z informacją, że jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi i że jeżeli jej nie dostaniemy do końca dnia skierujemy sprawę do sądu. Postanowiliśmy nie bawić się w kotka i myszkę i tak jak obiecaliśmy 1 października z samego rana złożyliśmy skargę do WSA, za pośrednictwem Urzędu Gminy Nadarzyn. Już w niespełna kilka godzin o 12.53 na mailu pojawiła się pierwsza odpowiedź, dwie minuty później następna, a kolejne dwie po godzinie 15.00.
Dzisiaj otrzymaliśmy informację z sądu, że Gmina Nadarzyn za pośrednictwem pełnomocnika wniosła o oddalenie skargi oraz zasądzenie od nas kosztów procesu, na które mają składać się koszty zastępstwa adwokackiego oraz opłata skarbowa od pełnomocnictwa.
Mamy na to tylko takie rosyjskie powiedzonko "I straszno i śmieszno".
A najciekawsze jest to, że o sprawach tych jeszcze nie pisaliśmy, a dwie z nich trafiły do prokuratury w Grodzisku Maz.