Do tragicznego w skutkach pożaru doszło wczoraj tuż przed północą w Kajetanach przy ulicy Rolnej. W budynku mieszkalnym - pustostanie, strażacy po ugaszeniu pożaru znaleźli zwłoki osoby, której tożsamość jest ustalana. Najprawdopodobniej był to bezdomny, który już kilkakrotnie był przepędzany z tego miejsca oraz innych okolicznych pustostanów.
Przyczynę i szczegółowe okoliczności tragicznego w skutkach zdarzenia, pod nadzorem prokuratora, wyjaśniają policjanci.
W akcji gaśniczej uczestniczyła OSP Nadarzyn, OSP Raszyn oraz dwa wozy bojowe z PSP Pruszków w tym samochód z podnośnikiem.
Na miejsce wezwano również pogotowie energetyczne oraz karetkę pogotowia z lekarzem który potwierdził zgon znalezionej osoby.
Po raz kolejny potwierdziło się, że hydranty w naszej miejscowości są nie do sforsowania, a bez stosownych kluczy bezużyteczne. Tym razem o zabezpieczeniach przekonali się strażacy z Raszyna, którzy nie poradzili sobie z ich odkręceniem. Jak widać od czasu pożaru hotelu Baron w 2012 roku i gorącej dyskusji na ten temat, niewiele się zmieniło, albo nie leci z hydrantów woda, albo nie można ich odkręcić. I znowu będą tłumaczenia, że to wina strażaków bo nie mają odpowiednich kluczy. Tylko, jeżeli wszędzie indziej hydranty odkręcane są kluczami standardowymi, to może czas najwyższy podjąć w tej sprawie jakieś decyzje tak, aby każda jednostka przyjeżdżająca do naszej gminy nie miała problemu z dostaniem się do wody.
Niestety, nie sposób także przemilczeć sprawy sprawności i gotowości bojowej strażaków z OSP Nadarzyn, która obserwowana z boku naprawdę nie zadowala. I winą w żaden sposób nie można obarczać tu strażaków uczestniczących w zdarzeniu, tylko zarząd, który bez przemyślenia swoich decyzji wyrzucił strażaków doświadczonych.
Jeżeli w składzie 5 osobowym (6 osoba pojawia się w trakcie działań) która wyjechała wczoraj do pożaru, tylko dwie są doświadczone, a może trzeba raczej powiedzieć mają na koncie sporą ilością wyjazdów, to nic dobrego nie wróży. I tak też było. Jeden z mieszkańców obserwujący akcję z niecierpliwością dopytywał kiedy i czy w ogóle z węży poleci woda. Problem pojawił się chyba także z oświetleniem, ponieważ wóz bojowy z Pruszkowa musiał się przemieszczać, aby oświetlić miejsce działań, a przecież swoje halogeny mógł wystawić Nadarzyn.
Prezes mówił w jednym z wywiadów coś o doszkalaniu strażaków, ale czy ono ma odbywać się na otwartym sercu? Czy zarząd dalej nie widzi problemu?
Oczywiście praktyka jest najlepszym sposobem na doszkalanie, ale proporcje strażaków doświadczonych i niedoświadczonych, w prawdziwych akcjach powinny być zgoła odmienne.