Jakież dzisiaj ogarnęło mnie zaskoczenie i zdziwienie po przeczytaniu najnowszych Wiadomości Nadarzyńskich, a szczególnie artykułu ze strony 16 "Wyrok sądu - decyzje zgodne z prawem".
Już sam tytuł jest ordynarnym kłamstwem, a całość dopełnia bezczelna manipulacja tekstem.
Sprawa dotyczy zawiadomienia jakie 14 maja 2014 roku złożyli do prokuratury Mariusz Karpiński, Michał Walewski i Dariusz Nowak, a które dotyczyło wydania przez wójta gminy Nadarzyn decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji „Rozbudowy punktu konfekcjonowania odpadów” w Nadarzynie. Wnioskodawcy twierdzili że wójt, a w tym przypadku jego zastępca Tomasz Muchalski, nie dopełnił obowiązków, które miało polegać na braku analizy treści karty informacyjnej przedsięwzięcia, w szczególności przy wydawaniu decyzji nr 4/2013 z 17 kwietnia 2013 roku o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko rozbudowy punktu konfekcjonowania odpadów. Według oskarżycieli, brak tej oceny był właśnie działaniem na szkodę interesu publicznego. Tym bardziej, że karta informacyjna zawiera wiele informacji, które mijają się z prawdą.
Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie nie stanęła jednak po stronie obywateli i odmówiła wszczęcia postępowania. Wnioskodawcy nie zrazili się odmową i zaskarżyli tę decyzję, a sąd się do niej przychylił stwierdzając, że prokuratura nie uwzględniła wielu aspektów sprawy zawartej w zawiadomieniu.
Zawiadomienie powtórnie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie, a ta powtórnie odmówiła wszczęcia postępowania.
Wnioskodawcą nie pozostało nic innego (tak przewiduje droga administracyjna), jak złożyć do sądu subsydiarny akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Muchalskiemu oraz byłemu naczelnikowi ochrony środowiska ze starostwa Włodzimierzowi Garczyńskiemu.
Sprawa prawie po roku została wyznaczona w ten sam dzień, co przedostatnia sprawa dotycząca wyborów samorządowych i ze zrozumiałych względów nie mogła się odbyć. Kolejny termin wyznaczono na 14 lipca 2015 roku. Na sprawie pojawili się wnioskodawcy, pełnomocnik Tomasza Muchalskiego oraz Włodzimierz Garczyński. Wśród widzów co chyba należy podkreślić było tylko "nadarzyn.tv", a to chyba uprawnia nas do bezpośredniej i prawdziwej relacji.
Sędzia już na samym wstępie zaznaczył, że na sprawie nie będzie zajmować się jej merytoryczną częścią, a tylko tym, czy w ogóle proces może się rozpocząć, ponieważ w jego mniemaniu wnioskodawcy nie są stroną w sprawie. Pozwolił na zabranie głosu jednej jak i drugiej stronie, które przekonywały sędziego do swoich racji, a następnie po prawie godzinnej przerwie umorzył sprawę.
W swoim uzasadnieniu sędzia nie dopatrzył się bezpośredniej krzywdy, jaką w związku z wydanymi decyzjami zastępcy wójta mogliby ponieść wnioskodawcy, dlatego proces nie mógł być kontynuowany.
Co ciekawe, jak można było wywnioskować z uzasadnienia, taką stroną w postępowaniu mogłaby być gmina, a tą reprezentuje wójt. I tu dochodzimy do małego absurdu, bo w tym przypadku wójt musiałby donieść sam na siebie.
Jak widać artykuł w biuletynie gminnym, którego praktycznie jesteśmy sponsorami, okłamuje i manipuluje nami jak tylko się da. Stwierdzenie, że decyzje są wydane zgodnie z prawem, czy też że zastępca wójta działał zgodnie z prawem, w żaden sposób nie jest prawdziwe, bo proces wykluczający lub potwierdzający tę tezę w ogóle się nie odbył. Został uduszony w zarodku stwierdzeniem, że wnioskodawcy nie są stroną.
W tym miejscu mógłbym odnieś się również do innego cyklicznego artykułu ukazującego się na łamach WN, ale po pierwsze połowa mieszkańców nie wie o co chodzi, a druga o kogo chodzi, więc szkoda czasu, a poza tym staram się trzymać starego przysłowia, które mówi "Nie podchodź do byka od przodu, do konia od tyłu, a do idioty w ogóle".
Państwa założenie (te słowa kieruje do pewnej grupy osób, która na pewno będzie wiedziała o kogo chodzi), które notabene jest również stare jak świat "Jeśli nie możesz inaczej wygrać z przeciwnikiem, ośmiesz go", jest po pierwsze żałosne, a po drugie idzie Państwu jak po grudzie.
Wiktor Majewski