Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił protesty wyborcze zarówno komitetu wyborczego Zielona Gmina - Nasz Dom, jak i komitetu Arkadiusza Koper - Platforma dla Nadarzyna.
Protest dotyczył nieprawidłowości jakie zdaniem wnioskodawców miały miejsce podczas wyborów samorządowych w listopadzie 2014 roku. Sąd pierwszej instancji nie podzielił argumentów jakie były zgłaszane stwierdzając w zasadzie, że nie miały one wpływu na wynik wyborów.
W sprawie głównego zarzutu jakim miało być dopisywanie osób nieuprawnionych do list wyborczych, sąd nie znalazł takiego potwierdzenia. Wskazany przez wnioskodawców jako przykład osoby nieuprawnionej Justyny Mieszały, bratanicy przewodniczącej Rady Gminy Danuty Wacławiak, również został odrzucony. Okazało się bowiem, że adres zamieszkania zarówno przed wyborami, jak i po wyborach podawany przez tą panią na stronach internetowych, czy w biegach maratońskich w których bierze udział, jako Warszawa, nie ma większego większego znaczenia. Sąd uznał za wiarygodne zeznania pani Mieszały, która w czasie jednej ze spraw zapewniła że jest mieszkanką Nadarzyna. W tym przypadku sędzia nie odniósł się w żaden sposób do faktu iż opłata za śmieci odprowadzana z adresu pod którym wskazywała mieszkać, jest dokonywana tylko za dwie osoby, a z rejestru wyborców wychodziło, że powinna być odprowadzana od osób trzech.
Sąd uznał również za prawidłowy inny zarzut podnoszony przez wnioskodawców, jakim miało być losowanie w okręgu numer 3, gdzie identyczną ilość głosów zdobyła pani Danuta Wacławiak i pan Artur Ciągło. Zdaniem sędziego wszystko odbyło się w należytym porządku, a losowanie miała charakter losowości. Jedynym zarzutem w tym przypadku było nie powiadomienie o losowaniu pełnomocnika "Zielonej Gminy", ale tu również sąd stwierdził, że nie miało to wpływu na wynik losowania.
W przypadku innych zarzutów takich jak np wyjecie większej ilości kart do głosowania niż ich wydano, sędzia stwierdził, że wyjaśnienia podane przez uczestników (w tym przypadku strony reprezentowanej przez urzędników gminnych) są wystarczające i nie budzą wątpliwości, a także nie wpływają na wynik wyborów.
Oczywiście orzeczenie jest niezawisłe, jednak ogólne wrażenie podejścia sądu do sprawy naszym zdaniem jest rutynowe, żeby nie powiedzieć lekceważące.
Już na samym początku, sędzia z powodu braku wnioskodawców na odczytaniu orzeczenia (nie było takiej konieczności, a większość osób w tym czasie pracowała), pozwolił sobie na mały żarcik, pytając "czy skończyła się już postawa obywatelska". W dalszej części uzasadnienia też nie było lepiej. Sędzia kilkakrotnie się mylił, zamiast liczby 447, było 417, zamiast Wiadomości Nadarzyńskie, były Nadwiślańskie, a również nazwa komitetu Zielona Gmina - Nasz Dom, była przeinaczona.
Przypominamy również, że po wyborach samorządowych w Gminie Nadarzyn w 2002 roku, sąd pierwszej instancji również odrzucił protest wyborczy, a dopiero Sąd Apelacyjny nakazał ich powtórzenie.