Środowa sesja Rady Gminy Nadarzyn, zaczęła się od niecodziennego pytania radnego Piotra Miszczuka: "czy radnych obowiązuje statut Gminy Nadarzyn?" Okazało się, że radni otrzymali projekty uchwał, które nie posiadają ciała uchwałodawczego, którym w tym przypadku mógł być:
Projekty były tylko opiniowane i opieczętowane przez radcę prawnego, który jak widać z powyższego zestawienia nie ma uprawnień do wnoszenia uchwał.
Po dłuższej dyskusji okazało się, że radni sami powinni się domyśleć, że w naszej gminie rządzi wójt i to on podejmuje większość decyzji, także wnosi projekty uchwał. Szkoda, że w przypadku zwalniania lekarzy, już tak domyślać się nie można.
Pan zastępca wójta Tomasz Muchalski na swój sposób próbował przekonywać jeszcze, że projekty uchwał mogą być wnoszone nawet na sesji Rady Gminy, tylko w oczywisty sposób nie odniósł się do meritum sprawy, czyli do tego, że oczywiście mogą być wnoszone, ale muszą być podpisane przez wnoszącego, a o to głównie chodziło.
I tu dochodzimy do kolejnej scysji na sesji. Otóż klub radnych Zielona Gmina wniósł wniosek o zarządzenie głosowania imiennego w sprawie podjęcia uchwały dotyczącej ustalenia wysokości wynagrodzenia dla Wójta Gminy Nadarzyn. Przewodnicząca RG tego nie zrobiła, tłumacząc się, tym iż wniosek podpisał jeden radny, a powinno co najmniej czterech. Natomiast, przewodniczący klubu radnych Zielona Gmina był odmiennego zdania, ponieważ wniosek podpisał sam w imieniu klubu radnych.
Oczywiście, wszystkie uchwały zostały odrzucone lub uchwalone po myśli wójta, który wprowadził do rady swoich dziewięciu radnych.
O tym kto miał rację zadecyduje zapewne wojewoda.