Nie nie milkną echa w sprawie zwolnienia (odstąpienia od umowy) dr Szymona Walewskiego z pracy w ośrodkach zdrowia w Nadarzynie oraz Młochowie, a już mamy kolejne "ofiary", które prawdopodobnie są wynikiem bezwzględnej polityki wójta Gminy Nadarzyn Janusza Grzyba, pt.: "Kto nie z nami, ten przeciwko nam".
Jak się dowiedzieliśmy, w Urzędzie Gminy z pracą mają pożegnać się aktualnie aż trzy panie.
Może nic dziwnego wójt zatrudnia to może i zwalniać, ale miejsce i czas mogą wskazywać na całkiem inne przesłanki tych zwolnień.
Jedną z pań, która usłyszała, że prawdopodobnie pożegna się z pracą w urzędzie, jest... (?) kuzynką radnego z opozycji. Nic nie wskazuje, aby na tą panią były skargi, czy też etat na którym jest zatrudniona był zbędny. Wręcz przeciwnie, jej kilkuletnia praca była jak do tej pory sporym wsparciem dla pani Teresy Czerniawskiej - inspektor ds. obsługi Biura Rady Gminy i Archiwum, więc o co chodzi...?
Drugą panią, która usłyszała o swoim zwolnieniu jest żona naczelnika OSP w Nadarzynie. Czy w tym wypadku mamy do czynienia z karą za brak kontroli nad mężem? Można się tylko domyślać. Faktem jest, że naczelnik OSP w Nadarzynie jeszcze do niedawna był pracownikiem Przedsiębiorstwa Komunalnego, jednak jako ratownik medyczny znalazł dużo lepszą pracę i z przedsiębiorstwa się zwolnił.
Trzecią panią która traci pracę w Urzędzie Gminy, jest sama skarbnik gminy pani Małgorzata Zielonka. Pani skarbnik po półrocznym zwolnieniu lekarskim postanowiła złożyć wypowiedzenie sama. Jednak z faktów poprzedzających nieobecność pani skarbnik w pracy, można wysnuć inne własne wnioski.
Przypomnijmy, w styczniowej rozprawie sądowej przed referendum, spośród świadków wójta, tylko zeznania pani skarbnik uznano za wiarygodne, a te raczej nie były z korzyścią dla wójta, a wręcz przeciwnie. Wtedy to w pierwszej instancji zapadł wyrok nakazujący wójtowi Gminy Nadarzyn Januszowi Grzybowi przeproszenie mieszkańców gminy za swoje kłamstwo. Sąd Apelacyjny umorzył jednak tę sprawę ponieważ rozpatrywał ją już dzień po referendum i nie było sensu jej dalej ciągnąć.
Jak widać cztery sprawy z jednym mianownikiem, a jak się okazuje to nie wszystkie dziwne przypadki okresu powyborczego.
W piątek i sobotę swoją przygodę z wójtem w tle miał były radny Michał Krupiński i jego brat, którzy w Młochowie prowadzą sklep. Jak wiadomo pan Michał Krupiński startował również i w tych wyborach samorządowych z opozycyjnego komitetu wyborczego Zielona Gmina - Nasz Dom, tak samo jak Szymon Walewski.
W piątek przy skręcie drogi powiatowej w Młochowie, próbowano ustawić biało-czerwone słupki, które uniemożliwiłyby podjazd pod sam sklep do którego przyzwyczaili się już od wielu lat klienci. Gdy właścicielom udało się powstrzymać ten proceder w sobotę podjechał kontener firmy PU Hetman i na wjeździe pod sklepem próbowano ustawić trzy pojemniki na selektywną zbiórkę odpadów (dodajmy że wcześniej stały one przy przystanku autobusowym). Mimo, że wezwana została policja oraz przyjechał sam wójt Janusz Grzyb nie zmieniło to decyzji i kontenery stanęły na jak stwierdził wójt terenie gminnym. Czy jest to zemsta, czy tylko prawne działania wójta mogą ocenić Państwo sami.
Dostaje się również naszemu portalowi. Ostatnio jesteśmy wręcz zasypywani wezwaniami o sprostowanie praktycznie każdego artykułu, który dotyczy wójta, czy też jego zastępcy. Nie ważne, że sprostowaniu mogą być poddane informacje nieścisłe lub nieprawdziwe zawarte w materiale prasowym, ważne żeby przedstawić punkt widzenia wójta.
Otóż nie Panie Wójcie, nie zmusi nas Pan do tego, aby informacje podawane były tak jakby to Pan chciał widzieć, te czasy się już dawno skończyły. My również posiadamy oręż w postaci art. 44:
1.Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową - podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
2. Tej samej karze podlega, kto nadużywając swego stanowiska lub funkcji działa na szkodę innej osoby z powodu krytyki prasowej, opublikowanej w społecznie uzasadnionym interesie.
i w przypadku nagminnym działaniom jakie pan czyni postaramy się z niego skorzystać.