Dzisiaj przypada 78 rocznica o której pewnie niewiele osób wie, czy też pamięta. Postanowiłem więc przypomnieć trochę historię dwojga Żydów, mieszkańca Pruszkowa i Józefa Jassa z Nadarzyna, których uratowano z wywózki do pruszkowskiego getta.
Historia ta, była mi pobieżnie znana od co najmniej kilkunastu lat, ale przyszedł moment takiej refleksji, że poprzez zaniechanie jej ujawnienia, zachowanie się rodziny Galasów może pójść w zapomnienie i będzie to dla nich niesprawiedliwe, dlatego podjęte zbieranie informacji nabrało prze zemnie tempa.
Pewnym impulsem dla mnie, było też pojawienie się w Nadarzynie latem 2017 roku, pana Marka Skurnika, którego rodzina zamieszkiwała w Nadarzynie. Jej część została zamordowana przez wojsko niemieckie we wrześniu 1939 roku.
Do napisania tekstu skłoniła mnie również, jak już wcześniej wspomniałem rocznica, gdyż to właśnie 25 styczeń 1941, nadarzyńscy Żydzi otrzymali polecenie stawienia się Grodzisku Maz. do wydzielonego wcześniej terenu, tzw. getta grodziskiego. Musieli do niego stawić się równiweż Żydzi z Brwinowa, Milanówka i Podkowy Leśnej, razem około 1200 osób. Z Nadarzyna było ich około siedemdziesiąt rodzin, a to był to tylko etap w drodze do getta warszawskiego.
Tu załączam rozporządzenie starosty sochaczewsko – błońskiego, Karla Adolfa Potta, które określało dokładnie co mogą zabrać ze sobą i co obowiązani są wykonać zanim wyruszą w drogę. Jaki los spotkał zdecydowaną większość Żydów powszechnie wiadomo.
Można przyjąć, że nadarzyńskich Żydów, którym się udało przeżyć, to około 50 – 60 osób. Wśród ocalałych był również Józef Jass, najstarszy z ośmiorga dzieci Israela Leiba Yassa i Estery Yass z domu Shubzak. O ich historii, jego żony Racheli Birenbaum i jej ojca Itzhaka Birenbauma z Pruszkowa, napiszę w przyszłym tygodniu. Wspomnę tylko, że wojnę przeżyli dzięki pomocy jednej z rodzin naszej Gminy.
Tymczasem zapraszam do Pruszkowa w sobotę na godzinę 17.00. Szczegóły na plakacie.
Ryszard Zalewski