Ludność Nadarzyna na początku XX wieku liczyła ponad 2500 mieszkańców. Według Rocznika Statystycznego Królestwa Polskiego z 1909 roku, miasteczko Nadarzyn zamieszkiwało nawet 2679 osób. Wśród nich było 2290 katolików, 27 prawosławnych, 32 protestantów i 330 Żydów. Rocznik podaje również status Nadarzyna – jako miasteczko (prawa miejskie Nadarzynowi odebrano dekretem z dnia 31 XII 1866 roku. Oficjalnie z powodu utraty znaczenia gospodarczego i reformy administracyjnej. Naprawdę była to kara, tak jak dla większości z 388 (na ogólną liczbę 452) podobnych miast w Królestwie Polskim, za pomoc udzieloną powstańcom styczniowym w 1863. Dodatkowo, aby dokuczyć mieszkańcom, nadarzyński rejon administracyjny nazwano, Gminą Młochów. Moi rodzice, także sąsiedzi, uporczywie zwracali uwagę, jeśli były jakieś rozmowy o okresie międzywojennym, że Nadarzyn nie jest wsią, tylko osadą z naciskiem na miejską. To był taki substytut miejskości. Prawdą jest jednak, że Nadarzyn (Zarząd Gminy) zachował niektóre uprawnienia miasta, ustalał lokalne podatki, miał swój budżet, nadzorował pracę sołtysów, odpowiadał za organizację oświaty. Zamiast burmistrza był wójt.
Jeśli chodzi o główne zadania, to był taki model jak dzisiejszy Urząd Gminy, tylko z mniejszą ilością pracowników od 6 do 8. Ciekawostką jest to, że większość z nich biegle posługiwała się językiem niemieckim , rosyjskim, a nawet chińskim.
W takich miasteczkach jak Nadarzyn, podstawową jednostką szkolną, była powszechna szkoła elementarna, czteroklasowa, to tak jak dziś (przepraszam odnoszę się do stanu sprzed reformy – siedmioklasowa lub później ośmioklasowa). Szkoły wiejskie: Młochów, Stara Wieś, Wolica, Wólka Kosowska, Wola Mrokowska, czy Walendów, były jedno, lub dwuklasowe, utrzymywane, przez parafię, zgromadzenie gospodarzy (ludowe), czy też z funduszy prywatnych. Najczęściej był tam tylko jeden nauczyciel, czasami dwóch.
Niestety, nauczanie nie odbywało się systematycznie i nie obejmowało wszystkich dzieci. Zawieruchy wojenne powodowały też dość częste przerwy w nauce. Dla niektórych rodziców bardziej ważniejsza była także pomoc dzieci przy wykopkach, pilnych pracach polowych, niż potrzeba zdobywania wykształcenia. Dla niektórych dzieci prozaiczną przeszkodą pójścia do szkoły, był po prostu brak butów, a nawet dość często ciepłej odzieży.
W Nadarzynie przed 1914 rokiem, znanymi nauczycielami byli pan Wojnarowski oraz pani Orlańska, córka Wójta Filipa Orlańskiego.
Taka sytuacja utrzymywała się do 1918 roku. Zmieniła się ona po Odzyskaniu Niepodległości, zaczęły działać struktury państwowe, uchwalono obowiązek nauczania, szkoły siedmioklasowe stały się podstawą.
Zarząd Gminy Młochów borykając się z trudnościami lokalowymi rozwiązał sprawę dość radykalnie. Mianowicie zarządził sekwestr lokali na potrzeby szkolne. I w ten sposób nauczanie odbywało się w prywatnych budynkach. W Walendowie u Stanisława Burkota, w Starej Wsi u sukcesorów Jana Rudnickiego (dziś budynek narożny Grodziska – Tarniny) , w Wólce Kosowskiej u Stanisława Ziontka (pisownia oryginalna), w Wolicy u Stanisława Żukowskiego, w Woli Mrokowskiej u Leona Małczyńskiego, w Młochowie pomieszczenia zabezpieczył zarządca majątku Młochów, w Nadarzynie u małżonków Rychwińskich, którzy nawet nie zdążyli wprowadzić się do nowo postawionego domu. Obowiązku nauki pilnowali posterunkowi Policji Państwowej z posterunku w Nadarzynie. Na rodziców dzieci które nie chodzą do szkoły pisali raporty. Znacznie poprawiło to frekwencję uczniów.
W Nadarzynie organizację systemu szkolnego wspomagał także ks. Maliszewski, który objął parafię w 1918 roku. Po odzyskaniu Niepodległości w Nadarzynie funkcjonowały nawet dwie szkoły realizujące państwowy program nauczania. Według relacji Mosze Opozdawera, on i jego żona prowadzili szkołę dla ok. 30–40 uczniów, w której zapewne uczyli zasad religii żydowskiej, bo inaczej gmina żydowska nie dawała by pieniędzy na ten cel.
Szkoła ta funkcjonowała chyba krótko. W 1922 roku, kiedy moja Mama zaczęła naukę, szkoła była już tylko jedna.
Cheder (szkoła żydowska) miał charakter religijny i zajęcia odbywały się w soboty i niedziele, prawie przez całe międzywojnie.
Szkoła w Nadarzynie jako struktura była jedna, ale lokali miała cztery. I i II klasa chodziła do lokalu Stanisława Trzosowskiego przy Mszczonowskiej, natomiast starsze klasy nauki pobierały u Feliksa Raczewskiego w rynku (dziś fotograf), u Ziemiańskiego też w rynku oraz u państwa Rychwińskich przy Pruszkowskiej. Kierownikiem szkoły był pan Wójcik, a nauczycielką jego żona (mieli syna Stasia).
Co najmniej od 1922 roku istniał komitet budowy nowego dużego budynku szkolnego dla wszystkich dzieci. Fundusze na niego zbierane były w różny sposób: loterie, zabawy na Stefance, przedstawienia teatralne z oryginalną i autentyczną scenografią i kostiumami (są zdjęcia), różne komedyjki oraz kwesty.
W 1926 posadę nauczyciela objął pan Tomasz Kalbarczyk aktywnie włączając się do prac organizacyjnych nad budową nowej szkoły.
W 1928 roku jeśli nie wcześniej, budynek cztero izbowy (cztery klasy) kancelaria/pokój nauczycielski, służbowe mieszkanie kierownika, przyjmuje pierwszych uczniów (zdjęcie dzieci z rocznika 1912 i starszych wykonane na tle nie oszalowanej jeszcze ściany zewnętrznej z 4 maja 1928). Drugie zdjęcie, też z tego okresu, na tle tego samego budynku, może to być X rocznica odzyskania Niepodległości, lub otwarcie szkoły. Na zdjęciu wyraźnie widać tabliczkę informacyjną – Powszechna Szkoła Podstawowa w Nadarzynie. W uroczystości tej biorą udział osoby urzędowe, zapewne ze starostwa lub powiatu.
W roku 1929 moja Mama kończy szkołę w nowym budynku szkolnym, kategorycznie upierała się przy tym roku. Piszę o tym również dlatego, że ta relacja to kolejne potwierdzenie faktograficzne.
W 1930 roku z Młochowa do Nadarzyna, zauroczony panią Jadwigą Zawadzką nauczycielką, przybywa pan Mieczysław Sitarski. Niedługo potem biorą ślub...
W 1930 roku pan Tomasz Kalbarczyk wygrywa konkurs na kierownika szkoły. Trwa rozbudowa budynku szkolnego, do którego uczęszcza już ok. 200-250 uczniów.
W 1931 szkoła jest oszalowana (obita deskami na zewnątrz), powstają dwie izby dobudowane od strony północnej. W 1932 szkoła jest w takim stanie w jakim przetrwała do roku 1965. Wybudowana została w konstrukcji drewnianej, pochodzącej częściowo z demontażu jakiegoś dużego innego budynku (kilkanaście krokwi z tego budynku do dziś świetnie zachowanych, zamontowane jest w jednym z budynków gospodarczych w Ruścu). Dodać należy że szkoła była dość obszerna, duże klasy 40 osobowe, duże okna, zelektryfikowana, ale jeszcze bez WC. Od strony cmentarza, tę funkcję spełniały, dwie podwójne drewniane ubikacje. Był tam też składzik na sprzęty pomocnicze i komórka na opał. Koszt wybudowania, według ówczesnych kosztów to ok. 4000 zł. W szkole, co najmniej dwaj nauczyciele mieli wykształcenie wyższe, pan Tomasz Kalbarczyk i pan Mieczysław Sitarski. Pan Sitarski miał za sobą nawet publikacje naukowe. W szkole powstaje spora biblioteka, działa chór szkolny pod kierownictwem pani Jadwigi Sitarskiej. Odbywają się różne uroczystości. Potwierdzonymi są z 1928 roku - X rocznica Odzyskania Niepodległości oraz w 1930 stulecie Powstania Listopadowego.
W szkole corocznie oddawana jest cześć żołnierzom uczestnikom wojny bolszewickiej, powstańcom styczniowym. Tak jak dziś, są to poczty sztandarowe, akademie, deklamacje no i oczywiście orkiestra. Nie wiem dlaczego w naszej dzisiejszej wspaniałej orkiestrze, brak wzmianki choćby o jej poprzedniczkach z 1914 i z okresu 1918-1939.
Centralne miejsce tych uroczystości, to obelisk w rynku z krzyżem (ten który stoi obecnie, to nowe miejsce). Wtedy był to duży plac targowy z dopiero co wybudowaną remizą straży ogniowej, piaszczysty z do okólnym pasem jezdni brukowej. W szkole ciekawą formą oprócz wspominanych teatrzyków, było odkrywanie talentów literackich, były to wierszowane zagadki literackie, można nazwać je chyba kalamburami, są prezentowane na sąsiednich stronach , może uda się odnaleźć ich autorki (autorów).
Szkoła w Nadarzynie była jedyną szkołą siedmioklasową w Gminie Młochów. Corocznie do klasy 5 przybywali nowi uczniowie ze szkół z Młochowa i Starej Wsi. Tam były tylko szkoły czteroklasowe.
W szkole uczyli również nauczyciele, których nie potrafię dokładnie przypisać do konkretnych roczników, ale z czasem pewnie część uda się ustalić. Byli to pani Baraniecka, Ruskówna Zdyb, Kletzówna, Perczyńska, Lewandowski, Zelmanowa, Poświński, Sitarski, Sitarska (Zawadzka), Wdowiak, Szewczykowa, Kostewiczowa i inni o których zapewne jeszcze się dowiemy.
Tak było do 1939 roku. Prowadząc rozmowy z uczniami tych lat, wyczuwa się bardzo wielki szacunek i uznanie dla każdego nauczyciela i wychowawcy, bez wyjątku, co potwierdzają następne pokolenia.
Kronika naszej szkoły zaginęła w stanie wojennym, a była prowadzona od lat 20-tych ubiegłego wieku (zwykle podstawowe źródło informacji o szkole) i jej losy są nieznane.
Tą drogą proszę każdego, kto cokolwiek wie o jej losie o informację. Łatwiej będzie napisać drugą część o szkole w latach 1939 -1965, a zapewne uzupełnić powyższy tekst.