Jeśli wydaje Wam się, że Tunezja to "ciepłe kraje", to jesteście w błędzie! Kto był tam zimą, ten z pewnością wie, o czym myślę. Nie dotyczy to oczywiście atmosfery, bo ta z wielu powodów jest gorąca, lecz klimatu, który nas (wprawionych, jakby nie było, podróżników) nieco zaskoczył swoim chłodem.
Nie było to jedyne zaskoczenie, jakie nas w Tunezji spotkało, czas więc chyba zweryfikować kilka mitów dotyczących tego kraju.
Po pierwsze, jak już napisałam wyżej, klimat jest bardziej południowoeuropejski niż afrykański. Podobnie rzecz się ma z klimatem miejscowych kafejek oraz innych pomieszczeń (no, może wyłączając meczety!). Dla nerwowych wyjaśnienie: latem rzeczywiście - upał, ale zimą temperatura spada nawet do... +10 st.C
Po drugie, nie jest aż tak brudno, jak zwykło się mawiać. Wierzcie mi, że Egipt wypada zdecydowanie gorzej w tej konkurencji! Podobnie zresztą londyńskie metro...
Po trzecie, nieprawdą jest jakoby w Tunezji można było porozumieć się wyłącznie po arabsku lub francusku. Co najmniej połowa Tunezyjczyków mówi po polsku, a nawet znają całkiem stosowne wierszyki, np. "dobra, dobra zupa z bobra, a najlepsza zupa z wieprza itd.", "ładna laska", "daj buzi". Ciekawe, kto ich tego nauczył???
Po czwarte, opinia, że każdy Tunezyjczyk chce coś sprzedać turyście, jest mocno przesadzona. Są tacy, którzy chcą kupić! Np. polską żonę. I to za trzydzieści wielbłądów!!! (chyba wrócę dobić targu).
Po piąte, równie mocno przesadzony jest pogląd, że islam to religia ortodoksyjna. Otóż wierzący Tunezyjczyk nigdy nie pozwoli, żeby Allah widział go pijanego. Ale, zapytacie, i słusznie, skąd wiedzą, że Allah ich nie widzi. Ano, zanim sięgną po butelkę, dzwonią do Allaha (na komórkę oczywiście). Jeśli nie odbiera - można pić, bo na pewno śpi!
No i co, czy ta religia nie idzie z duchem czasu?!
Po szóste, nie jest prawdą, że "tambylcy" nie świętują naszych świąt. Świętują, świętują! I to jak! Czy ktokolwiek z Was tańczył w Wigilię i to przy kolędach? A u nich się tańczy! A czy na Wigilię, zaraz po wizycie św. Mikołaja, zapraszacie transwestytów z "Christmas Show"??? A Tunezyjczycy zapraszają! To się nazywa świętowanie!
Po siódme, nie tylko Rzymianie mają Koloseum, Tunezyjczycy też, w El Jem, i to ładniejsze, choć od rzymskiego troszkę mniejsze.
Po ósme, dobrze, że mają to Koloseum, bo Kartaginą naprawdę nie powinni się chwalić. To miejsce fantastycznie oddaje sens słowa "ruiny". Jak powiedział pewien polski biznesmen: "Panie, ja mam dwie cegielnie, ale tyle kamieni to ja k... dawno nie widziałem!"
Po dziewiąte, kto powiedział, że na pustyni nic nie rośnie?! Oni tam sobie uhodowali 250 (!) odmian daktyli. Tylko nie pytajcie, proszę, czym te odmiany różnią się od siebie.
Po dziesiąte, niektórzy twierdzą, że menu w Tunezji to jajka i oliwki na zmianę. I że to nudne? A jedliście kiedyś sadzone na zimno? Sadzone jako farsz pieroga? Sadzone z mięsem i chili? A popijaliście kiedyś sadzone miętową herbatą, w której pływają orzechy?
A po jedenaste, wracajcie już do pracy, bo zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że wasza firma trafi do tego "gorącego" kraju, a wy dostaniecie tam posadę! A jeśli ktoś nie lubi sadzonych....
Autor: Sylwia Pryzińska