Polska nadal nie radzi sobie z przemocą i kradzieżami. Nowe dane pokazują wzrost wskaźników przestępczości w porównaniu do 2011 r. Na zmianę na gorsze wskazuje także rosnąca popularność paralizatorów, gazów pieprzowych oraz innych artykułów obronnych. Sprzedaż tego rodzaju produktów rośnie stale od kilku lat. Wyraźnie zwiększyła się również ilość bezrobotnych. Problem ubóstwa dotyczyć może z kolei aż 9 mln osób.
Narastanie przestępczości potwierdza raport pn. „Diagnoza społeczna 2013”, przygotowany przez zespół prof. Janusza Czapińskiego. W najnowszej edycji badania udział wzięło ponad 12 tys. gospodarstw domowych i ponad 26 tys. indywidualnych respondentów.
Badanie pokazuje inną tendencję niż statystyki policyjne. Według oficjalnych danych, ilość przestępstw w większości kategorii kryminalnych stale – choć minimalnie – spada. Informacje te są jednak oparte w głównej mierze na liczbie dokonanych zgłoszeń, która jest z reguły niższa od liczby faktycznie dokonanych przestępstw.
Wskaźniki w górę
Jak wynika z „Diagnozy społecznej”, w 2013 r. wskaźnik przestępczości (zsumowane wskaźniki wiktymizacji i sprawstwa) wyniósł 0,127, podczas gdy jeszcze dwa lata temu było to 0,117. Przestępstw najczęściej dokonują mężczyźni – odpowiadają za 80 proc. czynów zabronionych.
W przeciągu ostatnich dwóch lat wzrósł m.in. odsetek osób, które zostały ofiarami włamania do domu bądź samochodu – z 1,1 proc. w 2011 do 1,6 proc. w 2013 r. Podobnie, choć w mniejszym stopniu (z 0,8 do 0,9 proc.), zwiększył się odsetek osób przyznających, że zostali napadnięci i pobici. Bez zmian pozostały wskaźniki dotyczące kradzieży (2,8 proc.).
„Interesująca jest zależność między rozkładem częstości ofiar i sprawców a poziomem wykształcenia. Ofiarami kradzieży i włamania do domu lub samochodu padają najczęściej osoby z wyższym i policealnym wykształceniem, co wynika prawdopodobnie z poziomu zamożności tej grupy obywateli, o czym świadczy także wysoki wskaźnik ofiar tego typu przestępstw wśród osób z wyższymi dochodami i – zwłaszcza – prywatnych przedsiębiorców, z których co dwudziesty szósty został okradziony lub doświadczył włamania do domu lub samochodu” – czytamy w raporcie.
Jak się okazuje, wysokość wskaźnika przestępczości ściśle wiąże się z wiekiem – zgodnie z zasadą, że „im człowiek starszy, tym bardziej bezpieczny”. Tradycyjnie najgorzej wygląda sytuacja w grupie wiekowej do 24 lat. Indeks wyniósł aż 0,220 (w 2011 r. – 0,187). W starszych grupach wskaźnik jest wyraźnie niższy i np. pośród ludzi w wieku 65 i więcej lat wynosi już tylko 0,063 (w 2011 r. – 0,055).
Duże znaczenie odgrywa również poziom wykształcenia oraz status społeczno-zawodowy.
„Sprawcami są częściej osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym i uboższe. Większy niż w innych grupach odsetek oskarżonych o czyny karalne i zatrzymanych przez policję występuje – oprócz absolwentów zawodówek – wśród uczniów i studentów, bezrobotnych, pracowników sektora prywatnego i osób młodych” – tłumaczą autorzy „Diagnozy społecznej 2013”.
W wielkich miastach groza, a wieś spokojna
Najmniej bezpieczni mogą się czuć mieszkańcy największych miast, w których mieszka ponad 500 tys. ludzi (Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław i Poznań) – indeks przestępczości wyniósł w ich przypadku 0,161. W znacznie mniejszym stopniu zagrożenie dotyczy miasteczek poniżej 20 tys. mieszkańców (0,112) oraz wsi (0,110).
Różnice pomiędzy wielkimi miastami a małymi osadami dobrze pokazują odpowiedzi ankietowanych na pytanie, czy kiedykolwiek padli ofiarą kradzieży. Wśród mieszkańców wsi odsetek poszkodowanych wyniósł 1,9 proc., a w dużych aglomeracjach okazał się przeszło dwukrotnie wyższy (4,7 proc.).
Wyraźne zróżnicowanie widoczne jest także, jeśli wziąć pod uwagę położenie geograficzne. Okazuje się, że najbardziej zagrożone przestępczością są województwa lubuskie (wskaźnik przestępczości na poziomie 0,191) oraz dolnośląskie (0,182) Najlepiej wypadły warmińsko-mazurskie i świętokrzyskie, gdzie indeks wyniósł odpowiednio 0,077 i 0,093.
Rośnie poczucie zagrożenia
Powracający problem przestępczości potwierdza rosnąca popularność artykułów obronnych niewymagających posiadania zezwolenia, czyli np. gazów pieprzowych, pistoletów hukowych i paralizatorów. Firmy zajmujące się sprzedażą tego rodzaju towarów od dłuższego czasu notują stabilny wzrost sprzedaży, co świadczy najpewniej o wzrastającym w społeczeństwie poczuciu zagrożenia.
„Tendencja jest wyraźna. Od kilku lat rośnie zapotrzebowanie na takie produkty. W porównaniu do 2011 r. popyt wzrósł o kilka, a nawet kilkanaście procent, zależnie od segmentu. Zainteresowanie artykułami obronnymi jest największe w sezonie zimowym. Przyczyną są oczywiście krótsze dni” – mówi Mirosław Klekot, dyrektor generalny grupy KOLTER, w której skład wchodzi m.in. sklep broń.pl oraz sieć sklepów patronackich w całej Polsce.
Co ciekawe, wybór sprzętu do samoobrony często różni się w zależności od płci. Jak tłumaczy Mirosław Klekot, kobiety decydują się zazwyczaj na bardziej defensywne rozwiązania, głównie gaz pieprzowy. Mężczyźni natomiast w większym stopniu stawiają na urządzenia typu pistolet alarmowo-hukowy.
Remedium jest znane
Związek pomiędzy warunkami życia a zagrożeniem przestępczością zauważany jest od dawien dawna. Według danych zebranych przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości (UNODC), do największej ilości morderstw dochodzi w słabo rozwiniętych, zmagających się z problemem ubóstwa, krajach – głównie afrykańskich i południowoamerykańskich. Przykładowo, w 2012 r. w Zambii ilość popełnionych z premedytacją zabójstw wyniosła aż 38 w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. W Kolumbii tymczasem wskaźnik ten wyniósł 31,4. Zdecydowanie lepszymi statystykami mogą pochwalić się np. Japonia (0,4), Luksemburg i Norwegia (po 0,6) – zamożne kraje należące do grupy wysoko rozwiniętych.
W przypadku Polski pogarszające się wskaźniki dotyczące przestępczości skorelowane są m.in. z poziomem bezrobocia.Przyczyny odnotowanych w „Diagnozie społecznej 2013” negatywnych trendów są prostsze do zrozumienia, jeśli porówna się wysokość bezrobocia rejestrowanego obecnie i przed dwoma laty. Stopa bezrobocia wynosi aktualnie (dane GUS za wrzesień) równe 13 proc., czyli jest znacznie wyższa niż we wrześniu 2011 r. (11,8 proc.). Wśród młodych Polaków bezrobocie powoli zbliża się do 30 proc.