Wywiad z Małgorzatą Naskręt, projektantką nowego kościoła w Ruścu.
Skąd ten pomysł, by zaprojektować kościół?
Ja jestem architektem wnętrz po Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się projektowaniem wnętrz. Nie mniej projektuje też obiekty, ponieważ bardzo często bardzo trudno jest zrobić dobre wnętrze w istniejącej już bryle budynku. Trudno jest, powiedzmy, zrobić eleganckie mieszkanie, jeżeli odległość od podłogi do stropu to 2,5m. Od razu się prosi, by to zwiększyć przynajmniej do 3m. To pociąga za sobą też wysokość okien. Standardowe okna półtorametrowe zwyczajne, nie są eleganckie. Jeżeli ktoś chce mieć bardzo eleganckie wnętrze, to dobrze by było, żeby te okna były wyższe. Często tak właśnie jest przy projektowaniu wnętrza. Chciałabym wyrzucić jakieś ściany, ale nie mogę, bo to są ściany nośne. Oczywiście można tego uniknąć tylko w fazie projektu. Tych ograniczeń jest oczywiście więcej. Nie mogę przenieść miejsc kominka, nie mogę przenieść usytuowania domu na działce. Dlatego zaczęłam projektować całe obiekty.
Czy projektowanie domu nie wymaga odpowiedniego, kierunkowego wykształcenia i uprawnień?
Oczywiście. Jednak teraz jest dużo łatwiej. Można zebrać grupę ludzi, zbudować zespół. Można współpracować z różnymi fachowcami, z konstruktorem, architektem, specjalistami do instalacji elektrycznych, czy wodnych. Można dziś stworzyć grupę fachowców, których kwalifikacje są dedykowane do danego projektu. Dlatego postanowiłam się tym właśnie zająć zawodowo.
Powiedz mi, jak się właściwie zaczęła historia z kościołem w Ruścu? Skąd się dowiedziałaś, że taki projekt ma powstać?
Nie chodzę na co dzień do kościoła w Nadarzynie, bo to nie jest moja parafia. Nie mogłam więc usłyszeć ogłoszenia, które padło z ambony, że ksiądz proboszcz poszukuje architekta. Ale pewnego dnia byłam u znajomych w Ruścu i to właśnie od nich się o tym dowiedziałam. Pamiętam, że to był piątek. Właśnie zaczęło się Euro 2012. Polska reprezentacja grała pierwszy mecz. A ja siedząc u nich w domu i oglądając mecz już wiedziałam, że to ja zaprojektuję ten kościół. Po prostu to wiedziałam. I to był najdłuższy weekend mojego życia. Postanowiłem, że pójdę do księdza proboszcza w poniedziałek rano. Nie mogłam się doczekać (śmiech) i choć kancelaria jest czynna od 7:45, to ja tam byłam już o 7:30.
Ksiądz proboszcz musiał być chyba lekko zaskoczony.
Trochę był. Wchodzę, szczęść Boże. Ksiądz się pyta, w czym może mi pomóc, a ja mu oznajamiam, że jestem osobą, której szuka. To ja zaprojektuję kościół w Ruścu. Tak mu powiedziałam.
I co ksiądz na to?
Poderwał się z krzesła i pyta rzeczowo, ile bym chciała za ten projekt. A ja mówię, że wezmę tyle, ile ksiądz da. Nie mam zamiaru się targować. Oczywiście znałam jaką kwotę zaproponował poprzedni architekt, kwotę, na którą ksiądz się nie zgodził. Byłam wiec przygotowana i zaproponowałam dwie trzecie tamtej kwoty. Pieniądze są ważne, ale myślę, że w przypadku takiej inwestycji nie powinny dominować. Osobiście chciałam zaprojektować ten kościół na chwalę bożą i świecie wierzyłam, że uda mi się zebrać taki zespół, który też będzie miał taki priorytet.
Jaka była dalsza reakcja księdza proboszcza?
Gdy ustaliliśmy już kwestię finansową proboszcz z wielką pasją zaczął mi opowiadać, w jakim kościele czuje się najlepiej, jaki kościół chciałbym, by powstał w Ruścu. Od razu umówiliśmy się, żeby pojechać do Warszawy, gdzie jest kościół, który księdzu szczególnie przypadł do gustu. Był to kościół pod wezwaniem Rodzin Nazaretańskich przy Trasie Łazienkowskiej. Surowy, zbudowany z cegły, o bardzo surowym wystroju. Muszę powiedzieć, że czuło się tam ducha modlitwy.
Co było dalej?
To był mój pierwszy kościół. Musiałem więc przeczytać trochę literatury na ten temat. Zapoznać się z przepisami sakralnymi. Po tym wszystkim zaprojektowałam odważnie, bez skrępowania cztery budynki nowoczesnych kościołów. Zaprosiłam księdza proboszcza i przedstawiłam mu cztery projekty, obrazując je dodatkowo makietami. Księdzu od razu przypadły do gustu dwa projekty. Później stworzyliśmy z tego jeden projekt, który miał pójść dalej, do opracowania. Oczywiście nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że droga od projektu do realizacji nie będzie krótka i łatwa. Początkowo myślałam, że decydujący głos posiada inwestor, czyli proboszcz. Myliłam się. Decydujący głos miała komisja architektoniczna powołana przez arcybiskupa diecezji Warszawskiej Kazimierza Nycza. Nie chcę teraz opowiadać tego ze szczegółami, ale możesz mi uwierzyć, że droga była długa i wyboista. Oczywiście trzeba pamiętać, że kościół w Ruścu będzie pierwszym pod wezwaniem Jana Pawła II w naszej diecezji, więc jego budowa ma znacznie…
Marketingowe?
Nie nazwałabym tego w ten sposób, ale jest to ważny kościół. Stąd teraz rozumiem, iż komisja i sam arcybiskup mogli być aż tak dociekliwi. Poza tym trzeba pamiętać, że proboszcz z Nadarzyna trochę ich zaskoczył.
Zaskoczył?
Tak, swoją inicjatywą. Dopiero potem dowiedziałam się, że były plany ogłoszenia konkursu, który miął wyłonić projekt przyszłego kościoła w Ruścu. A tu pewnego pięknego dnia przychodzi ksiądz proboszcz i oznajamia, że znalazł architekta, a jakby tego było mało, to ma już propozycję projektu.
Chyba nikt nie lubi być zaskakiwany. Mimo wszystko nasz proboszcz wykazał się inicjatywą.
Tak, to prawda. Trzeba jednak pamiętać, że do kompetencji tej komisji należy ocenianie wszelkich projektów budowy kościołów w diecezji warszawskiej. Nie mniej ten pierwszy projekt został przez komisję odrzucony. Nie zamierzałam się jednak poddać. Został wyznaczony kolejny termin i tym razem przyjechałam z trzema nowymi propozycjami. Dopracowałam też dodatkowo to pierwsze, odrzucone, rozwiązanie. Ostatnie spotkanie odbyło się przy obecności kardynała Nycza. Komisja wybrała dwa projekty. W każdym podobały się inne rozwiązania. Dostałam dyspozycję, by w finalnym projekcie połączyć te dwa rozwiązania. Co była oczywiście bardzo trudne.
Rozumiem, że finalnie udało się dojść do porozumienia. Przedstawiłaś w końcu komisji ostateczny projekt i projekt ten został zaakceptowany. Jaką mamy zatem obecnie sytuację? Jaki jest kolejny etap?
Początkowo planowałam, że już wiosną 2013 roku zostanie rozpoczęta budowa. Ale życie zawsze koryguje nasze plany. Prace z komisją bardzo się przedłużyły. Dopiero w lutym 2013 roku otrzymałam pozytywną opinię i mogłam wziąć się do dalszej pracy nad projektem. To w tej chwili sprawa wygląda w ten sposób, że ja i mój zespół jesteśmy w trakcie dopracowania projektu. Być może uda nam się go do końca jesieni zrealizować, a być może dopiero do wiosny przyszłego roku. W tej chwili bardzo długo nas przetrzymały odwierty geotechniczne. Wiosna była dość mokra i nie udało się tam wprowadzić sprzętu. Działka jest miejscami trochę podmokła. Teren jest naprawdę piękny, obrosły drzewami sosnowymi, ale przez to nieprzygotowany pod budowę. Brakuję drogi dojazdowej, nie są pogłębione rowy melioracyjne.
Czyli jak rozumiem jest realna szansa, że projekt zostanie sfinalizowany dopiero na wiosnę przyszłego roku?
Tak.
I wtedy można zacząć już budowę. Powiedz mi, ile potrzeba czasu, by postawić kościół?
To jest bardzo dobre pytanie. Ile potrzeba czasu, by postawić kościół? Przede wszystkim należy pamiętać, że budowa kościoła, to jest rzecz składkowa. Innymi słowy, to zależy od odpowiedzialności społecznej. Nie mamy na dzień dzisiejszy jeszcze dokładnego kosztorysu inwestycji. Ale szacuje się, że budowa kościoła może pochłonąć ok 15 mln złotych. W związku z tym ciężar tej budowy będzie spoczywał na parafianach. Trzeba pamiętać, że to jest bardzo duże przedsięwzięcie. Działka ma ok. hektara. Na tej działce powstanie naprawdę duży kościół dla dwóch miejscowości, Ruśca i Kajetan. Mają powstać jeszcze dodatkowe budynki, jak plebania oraz budynek gospodarczy. Będą tam też pokoje gościnne, kancelaria. Przewidziany jest też obszerny parking. Sam teren nie jest zurbanizowany. Jest tam obecnie tylko prąd, ale tylko na końcu działki. Dużym kosztem jest też budowa ogrodzenia.
Powiedz mi coś o samym wyglądzie kościoła.
Kościół będzie zbudowany z kamienia dolomitu, w kolorze beżowym. Dolomit jest dość trudnym tworzywem i wymaga fachowca. Jednak w porównaniu z technologiami opartymi na cegłach, czy pustakach, nie wymaga już późniejszego tynkowania, ani z zewnątrz, ani w środku, bo w środku ten kamień też będzie widoczny. Dodatkowo sam kamień będzie też stanowił wystój świątyni. Zależało mi, żeby przewagą tego kościoła było wykończenie i materiał. Żeby po zbudowaniu kościoła nie zastanawiać się, ile jeszcze pieniędzy trzeba wydać, by go wykończyć, by nadać mu jakiś wyraz. To nie będzie już potrzebne, bo wyrazem tego kościoła ma być materiał, z którego został zbudowany.
To będzie pierwszy kościół w diecezji warszawskiej pod wezwaniem Jana Pawła II, jak to będzie wyeksponowane?
Kardynał Nycz prosił, by szczególne elementy odnoszące się do Jana Pawła II zostały uwzględnione w części głównej, czyli w prezbiterium. Będzie tam wezwanie Jana Pawła II , totus tuus, i jego herb papieski. Będzie też oczywiście wizerunek Jana Pawła II przedstawiony w mozaice. Taka sama mozaika na przeciwległej ścianie będzie przedstawiać Matkę Boską.
Dziękuję za rozmowę
Pytanie: Co Pani/Pan sądzi o budowie kościoła dla miejscowości Rusiec i_Kajetany?
Cieszę się że powstanie nowy kościół. Znam projekt i uważam, że będzie bardzo pasował do pięknego miejsca w którym się znajdzie, wśród łąk i sosen. Martwi mnie jedynie słaby dojazd do tego miejsca.
(Ola mieszkanka Kajetan)
Myślę, że jest to dobra inicjatywa, biorąc pod uwagę to, że obecnie nasza parafia i kościół w Nadarzynie jest często przeładowany. Nie sprzyja to skupieniu na modlitwie. Plac w Ruścu, wg mnie jest dobrym wyborem na nową świątynię, mimo, że nie ma na razie dobrego dojazdu. Widziałam makietę wystawioną w kościele i bardzo mi się podoba.
(Lucyna mieszkanka Kajetan)
W święta w kościele w Nadarzynie jest tłok, nie można usiąść, czy też spokojnie stanąć w cieple. Widziałem makietę, projekt kościoła podoba mi się, jest przy nim wygodny parking. Z radością będę chrzcił i bierzmował w nim dzieci.
(Rafał mieszkaniec Ruśca)
Cieszymy się że powstanie. Podoba nam się bryła kościoła i sposób zagospodarowania terenu. Będzie to dodatkową wartością przyciągającą nas do kościoła. Będziemy się modlić o to, żeby działy się tam wzbogacające nas duchowo rzeczy. Liczę na to, że poprawi się jakość dojazdu w to miejsce.
(Anna i Jan mieszkańcy Kajetan)
Rozmawiał:Rafał Skowroński