Około 15.20 policjanci z Pruszkowa zostali zaalarmowani przez dyżurnego jednostki. Wszystkie siły zostały skierowane do miejscowości Janki, gdzie doszło do napadu na taksówkarza. Kilkanaście minut później sprawcy rozboju byli w rękach „kryminalnych”.
Policjanci ustalili przebieg zdarzeń. Kierowca otrzymał zlecenie do jednego z przydrożnych barów. Tam trzej mężczyźni zamówili kurs do oddalonego o kilkaset metrów parkingu znajdującego pomiędzy trasami katowicką i krakowską. Gdy samochód dojechał na miejsce pasażerowie zagrozili kierowcy pistoletem, a następnie zażądali oddania pieniędzy oraz tabletu.
Policjanci z Pruszkowa błyskawicznie znaleźli się na miejscu. Cześć z nich zabezpieczała okolice, a pozostali udali się w kierunku wskazanym, jako droga ucieczki sprawców. Jakież było ich zdumienie, kiedy w odległości około 400 metrów od parkingu zauważyli osoby o rysopisie pasującym do napastników Marcin Z., Marcin P. i Marcin W. siedzieli w lesie i jakby nigdy nic popijali piwo. Nie spodziewali się, że tak szybko zostaną odnalezieni.
Policjanci odzyskali wszystkie zabrane przez sprawców rzeczy. Przygotowali materiał dowodowy dla prokuratury i sądu.
dn/KPP Pruszków
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, mężczyźni chwilę przed napadem na taksówkarza, przebywali w smażalni ryb w Walendowie, gdzie zachowywali się bardzo agresywnie oraz demonstrowali pistolety zastraszając nim personel i przebywających tam gości.