W związku z pandemią jaka obecnie panuje, Rada Gminy Nadarzyn, podjęła w środę uchwale o dopłacie 1,08 złotego, do 1 m³ wody. dla gospodarstw domowych, rolnych, jednostek organizacyjnych gminy.
Na swoim profilu społecznościowym, tym faktem pochwalił się również wójt, pisząc, że na czas epidemii:
"Nasz samorząd stara się reagować szybko na swoim terenie. W ramach pomocy dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców m.in.: uruchomiliśmy program dopłaty do wody, zwolnienie z opłat za żłobek i przedszkola, zwolnienia z opłat najmu lokali gminnych, zwolnienie z opłaty targowej, wstrzymaliśmy egzekucje."
Pomysł można by było pochwalić, gdyby nie był on zwykłym placebem, czyli tym co ma się podobać, a niekoniecznie mającym wpływ, na polepszenie jakości, stanu, któremu ma zaradzić.
Wystarczy tylko spojrzeć, na rachunek i sprawdzić ile gospodarstwo domowe zużywa wody na miesiąc. 10, 15, 20 m³? Czyli jak łatwo policzyć, jedno gospodarstwo zaoszczędzi miesięcznie proporcjonalnie 10, 15, lub 20 zł.
Czy takie kwoty mogą pomóc? Chyba tylko wójtowi w pijarze. Komunikat: uruchomiliśmy program dopłaty do wody, zawsze lepiej brzmi niż w ramach naszej pomocy zaoszczędzą Państwo 10 zł na miesiąc.
Gdyby te dopłaty obowiązywały przy opłatach za kanalizację, to może, można byłoby to odczuć?
Trzeba tu również zapytać wójta, jak ma pomóc ta dopłata lokalnym przedsiębiorcom, jeżeli oni w ogóle z niej nie skorzystają? Jak ma pomóc ta dopłata fryzjerom, właścicielom punktów gastronomicznych i innych usług, jeżeli mają oni swoje lokale pozamykane i nie korzystają z wody w ogóle?