Ostatnio do naszej redakcji przyszły, aż 4 sprostowania do artykułu Szach, przy wyborze nowego dyrektora szkoły podstawowej w Ruścu dwa z Gminy Nadarzyn, od dyrektora szkoły Marka Dołęgi oraz byłego zastępcy wójta, obecnego koordynatora na umowę zlecenie w Gminie Tomasza Muchalskiego.
Co ciekawe, wszyscy reprezentowani przez tą samą kancelarię prawną, lub prawnika z tej kancelarii, z którą podpisaną umowę ma Gmina Nadarzyn.
Przypomnijmy tylko, że w tym roku jako mieszkańcy Gminy za obsługę prawną kancelarii Filipek & Kamiński płacimy miesięcznie 12 669 zł. Rocznie kwota nie może przekroczyć 152 028 zł., wynika to z ustawy o zamówieniach publicznych, do których nie stosuje się przetargu. To jednak nie wszystko. 6150 zł., tej samej kancelarii płacimy jeszcze za zastępstwa procesowe i doradztwo prawne (tu kwota roczna nie może przekroczyć 73 800zł.) oraz 100 zł za godzinę udzielania porad prawnych mieszkańcom.
Doświadczeni już sytuacją, w której odmowa sprostowania kończy się sprawą w sądzie, w którym najczęściej sąd wybiera subiektywny tok sprostowania, a więc taki w którym nieważne są dowody i świadkowie, a taki który ma na celu dać możliwość wypowiedzenia się drugiej stronie, te wyjaśnienia zamieściliśmy.
Nie odbiera to jednak nam możliwości skomentowania sprostowań, choć zgodnie z prawem nie mogliśmy zrobić tego samego dnia co ich publikacja.
Wystarczy przeczytać bez emocji pierwotny artykuł i sprostowania, aby zobaczyć, że są one mocno naciągane.
Według wójta, kierowanie przez przypadkową osobę pisma do wojewody o rzekomym przewinieniu dyscyplinarnym dyrektora, nie jest równoznaczne z postępowaniem toczącym się przeciwko temu kandydatowi według zasad regulaminu konkursowego.
Czy w artykule padło takie stwierdzenie?
Podaliśmy tylko fakty, a na końcu zadaliśmy wręcz pytanie: "Czy komisja w tym przypadku zawiesi więc konkurs?". Nie zawiesiła i konkurs został przeprowadzony, a więc komisja uznała, że ten przepis, tej sprawy nie dotyczy. Co więc tu prostować?
Kolejne sprostowania dotyczyły już sytuacji, która podobno nie miała mieć miejsca w konkursie sprzed czterech lat. Prostujący artykuł twierdzą, że kandydat Marek Dołęga miał wszelkie kwalifikacje i był najlepszym kandydatem na to stanowisko.
A wystarczy również bez emocji przeczytać protokół z obrad komisji:
"Po analizie dokumentów Pana Marka Dołęgi zwrócona uwagę na fakt braku zaświadczenia o stażu pracy... Przewodniczący (ówczesny zastępca wójta - Tomasz Muchalski przyp red.) poddał głosowaniu: fakt dopuszczenia kandydata do udziału w konkursie.
Komisja podjęła decyzję w drodze głosowania o dopuszczeniu Marka Dołęgi..."
Cały protokół dostępny tu: Protokół z posiedzenia komisji konkursowej
Zarządzenie nr 31 wójta Gminy Nadarzyn mówiło precyzyjnie:
oferty osób przystępujących do konkursu powinny zawierać:
d) oryginały lub poświadczone przez kandydata za zgodność z oryginałem kopie dokumentów potwierdzających posiadanie wymaganego stażu pracy, o którym mowa w lit. c
Tego brakowało, więc kandydat nie powinien być dopuszczony, tak jak zrobiła to komisja w przypadku innej kandydatki w tym samym konkursie.
Tu zauważono brak dokumentu z podpunktu:
a) uzasadnienie przystąpienia do konkursu wraz z koncepcją funkcjonowania i rozwoju publicznej szkoły;
Ten brak, jak się okazało był już dla komisji niezgodny z zarządzeniem i zasadami konkursu i kandydatka nie zostało do niego dopuszczona.
Jak więc traktować taki punkt widzenia komisji?
Cieszymy się, że nasz portal tak wnikliwie jest przez niektóre osoby studiowany, ale dobrze by było aby nie szukać dziury w całym, bo jaki jest koń każdy widzi? No chyba, że ktoś jest pretorianinem.