Wczoraj na sesji Rady Gminy Nadarzyn jednym z pierwszych punktów obrad, była skarga na dyrektora Gminnego Ośrodka Sportu w Nadarzynie. Dotyczyła ona opieszałości i braku odpowiedzi na zapytanie o informację publiczną.
Jak niektórzy wiedzą pan Dariusz Zwoliński jest zarówno trenerem oraz nauczycielem WF w szkole przy ul. Żółwinskiej, jak i dyrektorem GOS. I o ile w tej pierwszej roli odnajduje się znakomicie, odnosi sukcesy, to jako dyrektor zaczął podążać w ślepą uliczkę, którą przetarli już wójt i jego zastępca.
Pan dyrektor od ponad pół roku, nie chce wydać zgodnie z dostępem do informacji publicznej umów cywilnoprawnych, bawiąc się w scrabble. Co więcej łamie przy tym prawo, nie zachowując terminów na odpowiedź.
Skargę na działalność dyrektora GOS wniósł Dariusz Nowak. Jej powodem jak już wcześniej napisaliśmy, była opieszałość oraz brak wydania umów o które prosił zgodnie z prawem.
Zaczęło się to 7 czerwca 2017 roku. Dariusz Nowak wnioskował w tym dniu zgodnie z Ustawą o dostępie do informacji publicznej o umowy cywilnoprawne zawierane przez Gminny Ośrodek Sportu (przez osoby upoważnione do zawierania takich umów). 19.06.2017r. otrzymał odpowiedź, ale nie takiej jak się spodziewał. Pan dyrektor ze względu na konieczności analizy przedmiotowej sprawy, przedłużył termin na udzielenie odpowiedzi do dnia 18 sierpnia 2017 roku.
I tu abstrahując, czy mógł tak odpowiedzieć, bo wg. wielu orzeczeń sądowych przedłużenie terminu może nastąpić tylko wtedy, gdy ten czas potrzebny jest na przygotowanie dokumentów, to na pewno nie mogło być to przedłużone do 18.08.2017r.
USTAWA z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej
Art. 13. 1. Udostępnianie informacji publicznej na wniosek następuje bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku, z zastrzeżeniem ust. 2 i art. 15 ust. 2.
2. Jeżeli informacja publiczna nie może być udostępniona w terminie określonym w ust. 1, podmiot obowiązany do jej udostępnienia powiadamia w tym terminie o powodach opóźnienia oraz o terminie, w jakim udostępni informację, nie dłuższym jednak niż 2 miesiące od dnia złożenia wniosku.
Ustawa jasno precyzuje, że odpowiedź nie może być dłuższa niż 2 m-ce od dnia złożenia wniosku. A zatem musiało to nastąpić najpóźniej do 7 sierpnia, a nie do 18. Ale to nie był koniec. 17 sierpnia nadeszło kolejne pismo, aby wnioskodawca wskazał przesłankę wyrażoną w art. 3 ust. 1 pkt. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. Czyli jak te umowy są istotne dla interesu publicznego?
To zostało wykazane 22 sierpnia, choć nie powinno, bo i tak było to już po terminie.
Ostateczna odpowiedź przyszła od dyrektora 6 września, trzy miesiące od złożenia wniosku, a co za tym idzie całkowicie bezprawnie.
Na sesji RG, próbowała o to pytać gminnego mecenasa, radna Katarzyna Jach. Niestety, pan Krzysztof Zygrzak łgał jak nomen omen najęty. Okazało się, że Ustawa o dostępie do informacji publicznej, przerodziła mu się w postępowanie administracyjne, które tyle można procedować, bo można go zawiesić.
Pan Zygrzak, to w ogóle ciekawa postać, której można poświęcić oddzielny artykuł. Podamy tylko przykład standardów jakie panowały w Urzędzie Dzielnica Bemowo, gdzie przez kilka lat z ramienia PO był jego rzecznikiem (założył biuletyn Bemowo News), potem wiceburmistrzem, a następnie kilka miesięcy burmistrzem, o czym napisała i opublikowała film wyborcza.pl: Burmistrz Bemowa rozkręca kamery, a te go nagrały . Dużo też o działalności tego mecenasa można dowiedzieć się z konta Facebookowego - Afera na Bemowie - Wybory Bemowo.
Sama opieszałość nie były tylko powodem skargi, była nią też odpowiedź w której napisano, że Gminny Ośrodek Sportu w Nadarzynie nie zawierał w określonym czasie umów cywilnoprawnych.
Ta kwestia dogłębniej omawiana była na Komisji Rewizyjnej, która rozpatrywała skargę. Okazało się, że takie umowy istnieją, ale źle jest skonstruowane zapytanie, ponieważ jak powiedział Dariusz Zwoliński, on tych umów nie zawiera, on je tylko podpisuje w imieniu wójta, czyli Gminy Nadarzyn. A więc gra słów. Można tu rzec, a wójt jest niczemu nie winien, bo on podpisuje dokumenty w imieniu mieszkańców Gminy, którzy go zatrudnili głosując na niego w wyborach.
Cała sprawa jest zresztą śmieszna i obłudna, ponieważ Dariusz Zwoliński ma pełnomocnictwo wójta i jest zatrudniony na podstawie uchwały Nr XLV/396/2010 Rady Gminy Nadarzyn z dnia 31 marca 2010 r. oraz zatwierdzonego statutu GOS w Nadarzynie:
§8 pkt3. Do zakresu obowiązków Dyrektora GOS w szczególności należy:
a) wykonywanie czynności pracodawcy w stosunku do pracowników GOS, w szczególności zatrudnianie, awansowanie i zwalnianie pracowników.
Pan Dariusz Zwoliński tłumaczył również na komisji, że GOS nie ma osobowości prawnej, dlatego on tych umów nie zawiera i dlatego odpowiedź nie mogła być inna. I tu też nie do końca się można z tym zgodzić ponieważ co innego mówi Kodeks Pracy:
USTAWA z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy
Art. 3. Pracodawcą jest jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej, a także osoba fizyczna, jeżeli zatrudniają one pracowników
Art. 3 § 1. Za pracodawcę będącego jednostką organizacyjną czynności w sprawach z zakresu prawa pracy dokonuje osoba lub organ zarządzający tą jednostką albo inna wyznaczona do tego osoba
A na deser cały czas mamy jeszcze Ustawę o dostępie do informacji publicznej:
USTAWA z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej
Art. 4 ust. 3. Obowiązane do udostępniania informacji publicznej są podmioty, o których mowa w ust. 1 i 2, będące w posiadaniu takich informacji.
Czyli udostępnia ten, który faktycznie umowy posiada. Na sesji nikt nie potrafił odpowiedzieć gdzie te umowy się znajdują, jednakże wcześniej Dariusz Nowak zwracał się o nie do wójta GN, wtedy padła odpowiedź, że w urzędzie ich nie posiadają i należy zwrócić się do właściwej jednostki organizacyjnej.
Czyli jak można zauważyć, wszystko jest robione, aby te umowy zataić. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że mamy ślepych, głuchych i niereformowalnych radnych, którzy zamiast pełnić rolę kontrolną, pozwalają na łamanie prawa, co choćby odzwierciedla się na ostatnich decyzjach UZP, które stwierdziło naruszenie prawa przez wójta i to tylko dlatego, że zgłosili to mieszkańcy.
W tej sprawie jest także inny szczegół. O te same umowy zapytaliśmy we wrześniu i my. Pisaliśmy o tym jakiś czas temu. I tu również przeprowadzono ten sam rytuał. Najpierw 14 dni, potem pismo o analizie prawnej, tej samej co w przypadku opisywanym powyżej i po 60 dniach odpowiedż, że takich umów nie ma. Czy mecenas musiał to po raz drugi oceniać dwa miesiące?
Niestety, ręce opadają. Dużo się krzyczy o łamaniu prawa, ale tylko wtedy gdy robi to przeciwnik polityczny, gdy robi to swój, to już inna sytuacja. Przecież to niemożliwe.
Za uznaniem skargi jako bezzasadna głosowali wszyscy radni z ramienia Komitetu Wyborczego wójta oraz radny Tomasz Siwa, natomiast sprzeciwiło się temu czterech radnych z Klubu Zielona Gmina.
You Tube: Pan Dariusz Zwoliński nie zawiera umów on je tylko podpisuje